Uzdrawiająca moc szkarłatki

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 93 (1/2014)
Tytuł oryginalny: „The Healing Powers of the Pokeweed Plant”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 20, nr 6

Shabari Bird

 

W roku 1973 zdiagnozowano u mnie IV stadium chłoniaka nieziarniczego. Zszokowana opuściłam szpital Sloan-Kettering. Miałam 24 lata i byłam dobrze rokującą maklerką. Moje serce tęskniło za naturą, więc postanowiłam przenieść się na lato do domku rodziców położonego w łańcuchu Gór Błękitnych w północnej Georgii. Kierując się rozsądkiem, postanowiłam przeciwstawić się temu wyrokowi śmierci. Wybrałam terapię Gersona i przez prawie rok pościłam, stosując dietę składającą się marchwi i innych soków roślinnych.

W tym czasie założyłam pierwszy w moim życiu ogród. Kiedy siałam nasiona warzyw i kwiatów, wykopywałam ogromne korzenie, czasem o długości czterech stóp (około 1,2 m). Byłam zaprzyjaźniona z kilkoma miejscowymi starszymi wiekiem mieszkańcami, którzy uczyli mnie o roślinach i ziołach. Postępując niezbyt rozważnie, umieściłam ten tajemniczy korzeń w sokowirówce razem z marchwią. Po 30 minutach od wypicia tej mieszaniny dostałam halucynacji, a potem wymiotów i pienistej biegunki. Trwało to przez prawie osiem godzin. Moi sąsiedzi przyszli do mnie, usiedli na łóżku i pomogli mi. Wiedząc, że mam raka, pomyśleli, że umieram. Zresztą, ja też tak pomyślałam. Czułam się wtedy tak podle, że chyba wolałbym nie żyć.

Ale śmierć nie nadeszła. Dwa tygodnie później czułam się nawet lepiej niż w poprzednich dwóch latach. Co więcej, całkowicie zniknęły wszystkie moje obrzęki limfatyczne oraz nadwrażliwość śledziony. Moi sąsiedzi powiedzieli, że wyglądam i zachowuję się jak nowy, zupełnie inny człowiek.

Ten potężny i magiczny korzeń należał do rośliny nazywanej szkarłatką z rodzaju Phytolacca. Od tamtej chwili ta roślina była przez 40 lat moim sojusznikiem. Od tamtego czasu co roku poświęcam czas na jej badanie, na to jak jej używać, jak się nią leczyć, jak ją hodować i jak ją zbierać.

Mój nauczyciel, szaman z plemienia Cherokee, nauczył mnie, jak używać szkarłatki na kostne narośle (osteofity). Podczas mojego pięcioletniego projektu badawczego ponad 30 osób z powodzeniem rozpuściło kostne narośle w szyi, kręgosłupie i stopach za pomocą trzech suszonych jagód szkarłatki dziennie przyjmowanych przez jeden miesiąc. (Suszonych owoców nie należy żuć – trzeba połykać je w całości). Obecnie dwudziestu znanych mi ludzi zażywa dziennie jedną suszoną jagodę szkarłatki, skutecznie kontrolując w ten sposób bóle stawów i reumatyzm. Dwie znane mi kobiety rozpuściły guzy w piersi przy pomocy okładów z trzech jagód i korzenia szkarłatki stosowanych codziennie przez trzy miesiące.

Szkarłatka (Phytolacca americana) znana jest również pod takimi nazwami, jak jagoda gołębia, korzeń nowotworowy, jagoda atramentowa, Shang-lu, congora, coakum, scoke i czerwony chwast. Jest krzewem rosnącym w wilgotnych lasach, w żywopłotach i na wysypiskach śmieci. Leczniczo wykorzystuje się jej korzenie i jagody. Nazwa rodzaju Phytolacca wywodzi się od greckiego słowa phyton, czyli „roślina”, i francuskiego lac odnoszącego się do zdolności wydzielania przez tę roślinę „czerwonawego barwnika”. Człon poke (występujący w angielskiej nazwie tej rośliny pokeweed) pochodzi od indiańskiego słowa pocan, którym określa się każdą roślinę dającą czerwony barwnik oraz od słowa pak oznaczającego „krew”.

Barwnik ze sfermentowanych owoców szkarłatki bywa wykorzystywany jako tusz i farba oraz do kolorowania koszy. Prawdę mówiąc, konstytucja Stanów Zjednoczonych została spisana atramentem sporządzonym z owoców tej rośliny.

 

 

Liście, kwiaty i owoce szkarłatki amerykańskiej (Phytolacca americana). (Źródło: Wikimedia Commons)

 

 

Od tradycyjnego uzdrawiania do współczesnych badań

Eklektyczni medycy, którzy spopularyzowali rodzime zioła, wiedzieli, że szkarłatka jest silnym środkiem pobudzający system limfatyczny oraz lekiem na zapalenie stawów i różne choroby skóry. Dziś zielarze ostrożnie używają jej w podobnych przypadkach, zaś naukowcy potwierdzili jej przeciwwirusowe, przeciwnowotworowe, przeciwgrzybicze, przeciwreumatyczne i pobudzające układ odpornościowy właściwości.

Eklektyczni medycy, grupa botanicznie ukierunkowanych lekarzy działających w XIX i na początku XX wieku, pozostawiła bogatą literaturę na temat klinicznego stosowania rodzimych amerykańskich roślin, w tym Phytolacca (szkarłatki). Wiedzieli, że Phytolacca to potężny środek w przypadkach zapalenia sutka, torbieli piersi, jąder, a także raka piersi i innych odmian nowotworów. Słusznie uznano ją za silny lek pomocny w korygowaniu poważnych problemów ze zdrowiem, który należy jednak stosować ostrożnie.

Współcześni praktycy używają preparatów homeopatycznych i radionicznych1 sporządzonych z Phytolacca albo małych dawek nalewki, suszonych jagód bądź ekstraktu z korzenia lub jagód. Wykorzystują szkarłatkę w przypadkach ostrej lub przewlekłej infekcji do pobudzenia układu immunologicznego i przestrojenia układu limfatycznego oraz jako skuteczny środek przeciwzapalny w reumatoidalnym zapaleniu stawów i podobnych schorzeniach, a także w leczeniu chorób piersi, w tym zapalenia sutka, torbieli i nowotworów. Jest ona również stosowana przy grzybicy i innych grzybiczych schorzeniach skóry.

Jagody szkarłatki są bardzo interesujące, ponieważ zawierają dobry lek i mniej toksyn niż inne części tej rośliny, z wyjątkiem jej nasion.

Niektórzy weterani z Appalachów połykają dwa do trzech suszonych owoców w całości, nie rozgryzając nasion, jako środek łagodzący reumatyzm. Mówią, że nasiona nie szkodzą, jeśli się ich nie rozgryza.

Przeprowadzone we Włoszech badania wykazały, że enzymy zawarte w owocach szkarłatki skutecznie neutralizują toksyny zawarte w nasionach. Zawsze zalecam połykanie suszonych owoców w całości, podkreślając, że nie należy ich żuć.

Jedynym dobrze udokumentowanym doniesieniem mówiącym o śmiertelnej ofierze szkarłatki, jakie udało mi się znaleźć po 35 lat badań, jest przypadek śmierci dziecka po spożyciu „soku winogronowego” wykonanego z dużej ilości pokruszonych jagód i nasion.

Prawdę mówiąc, właściwie stosowana szkarłatka jest bezpieczna i skuteczna. Może być toksyczna, ale tylko w przypadku nieprawidłowego połknięcia. Jest jednak o wiele mniej toksyczna od innych roślin i wielu leków farmaceutycznych. Opublikowane w roku 1995 przez Krenzeloka i Provosta badania są analizą informacji z okresu 10 lat uzyskanych od amerykańskich ośrodków informacji o truciznach. Okazało się, że szkarłatka jest siódmą w rankingu najczęściej spożywanych „trujących” roślin, przy czym 65,3 procent przypadków jej spożycia przebiegło „bez jakichkolwiek skutków”, 5,8 procent z „niewielkim efektem” i 0,4 procent z „umiarkowanym efektem” – nie odnotowano przypadków śmiertelnych.

Naukowcy nadal szukają nowych zastosowań dla tego potężnego zioła. W Afryce szkarłatka jest badana pod kątem jej zdolności do kontrolowania bilharcjozy (schistosomatoza), pasożytniczej choroby, którą można się zarazić przez kąpiel w wodzie zawierającej pewne gatunki ślimaków. Wykryte w Phytolacca americana i Phytolacca dodecandra saponiny są śmiertelne dla mięczaków, pośredniego gospodarza schistosomatozy (J.M. Pezzuto i in., 1984). W Argentynie wykazano, że metanolowy ekstrakt z jagód Phytolacca tetramera, miejscowego gatunku szkarłatki, ma własności przeciwgrzybicze w przypadkach oportunistycznych grzybów chorobotwórczych.

Script logo
Do góry