Tajny Złoty Pakt

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 20 (6/2001)
Tytuł oryginalny: „The Secret Gold Treaty”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 8, nr 1

David G. Guyatt

 

„ZŁOTE PLUSKWY” KONTRA ZŁOTY KARTEL

W ciągu ostatnich 18 miesięcy na finansowej scenie pojawiła się nieznana wcześniej grupa nacisku, która szybko trafiła na pierwsze strony światowej prasy finansowej. Nazywa się GATA (Gold Anti-Trust Action – Akcja Przeciw Złotemu Trustowi) i stanowi niezależną grupę ekspertów finansowych. Po cichym i spokojnym starcie urośli w siłę, która zaczęła wstrząsać finansowym establishmentem na całym świecie. Członkowie GATA to „złote pluskwy”, jak żargonowo określa się kogoś, kto wierzy, że złoto jest wciąż najważniejsze i że finansowi władcy (ludzie decydujący o emisji pieniądza) powinni ponownie oprzeć walutę na tym szlachetnym metalu, eliminując tym samym zjawisko pieniędzy bez pokrycia.

W przypadku GATA istotne jest to, że jego członkowie uświadomili sobie, że rynek złota jest ustabilizowany, a jego cena sztucznie utrzymywana poniżej 290 dolarów za uncję (28,35 g). Dlaczego jest to takie ważne? Po pierwsze, dlatego że dowody zebrane przez GATA jednoznacznie prowadzą do wniosku, iż wielkie banki z Wall Street i ich zamorskie odpowiedniki działają w kartelu1. W USA jest to nielegalne. GATA nazywa członków tego kartelu „złotą sitwą” i twierdzi, że filarem tej grupy jest Goldman Sachs (którego żartobliwie nazywają „Hannibalem Lectorem”). Znacznie ważniejszym powodem, dla którego należy zwrócić uwagę na GATA, jest jednak to, dlaczego jej członkowie twierdzą, że cena złota jest zablokowana.

Jeszcze do niedawna banki mogły „dzierżawić” (pożyczać) złoto z banków centralnych na około 1 procent rocznie lub nawet mniej. Oznacza to, że na przykład Goldman mógł pożyczyć złoto i sprzedać je na rynku, uzyskując w ten sposób praktycznie wolne od obciążeń idące w dziesiątki miliardów dolarów pieniądze. Następnie członkowie „sitwy” mogli zainwestować otrzymane w ten sposób w prezencie fundusze, gdzie tylko chcieli. Mogą na przykład kupić obligacje Departamentu Skarbu USA dające ponad 6 procent dochodu i zatrzymać w kieszeni 5 procent zysku (po zapłaceniu 1 procenta za pożyczenie złota – przyp. tłum.). Pięć procent nie brzmi może imponująco, ale kiedy pomnoży się je przez dziesiątki miliardów dolarów, to już zupełnie inna sprawa.

Jest to typowy dla Wall Street i międzynarodowych bankierów trik. Sprzedając aktywa należące do obywateli danego kraju, a następnie wpuszczając zarobione pieniądze na rynek tego samego kraju, bankierzy z łatwością wyciągają z kieszeni podatników miliardy dolarów rocznie. Jeśli ktoś z Państwa nie uważa tego za przestępstwo, chętnie spotkam się z jego portfelem.

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, znacznie bardziej alarmujący. I nie jest zaskoczeniem, że nie trafił on do gazet, mimo jego ogromnej wagi. Kto śledzi na bieżąco wydarzenia ekonomiczne, zapewne wie, że trwa teraz krwawa wojna finansowa między Europą i USA. Jej wynik określi, która ze stron zwiększy (lub utrzyma) kontrolę nad światowymi zasobami finansowymi przez najbliższe dziesięciolecia. Do wygrania jest ogromna nagroda i jest całkiem prawdopodobne, że społeczeństwo całego świata stanie się w rezultacie wasalem wspólnoty bankowej.

W przeciwieństwie do amerykańskiego dolara europejska waluta, euro, jest częściowo oparta na złocie. Europejczycy planują zamienić swoje pieniądze w postać wyłącznie elektroniczną tworząc „bezgotówkowe” społeczeństwo. Wydaje się, że światowa społeczność bankierów jest już oswojona z ideą wirtualnych pieniędzy.

Szef funduszu inwestycyjnego wysokiego ryzyka LTCM (Long Term Capital Mangement – Długoterminowe Zarządzanie Kapitałem), John Meriwether, powiedział, że osiągnął nieoficjalne porozumienie z bankiem centralnym Włoch. Przed przyłapaniem go na próbie manipulacji kursem jednej z emisji obligacji Skarbu USA, w sposób oczywisty niezgodnej z przepisami SEC (Securities and Exchange Commission – Komisja Papierów Wartościowych i Nadzoru Giełdowego), Meriwether był starszym sprzedawcą obligacji w Salomon Brothers, banku inwestycyjnym z Wall Street. Porzuciwszy betonową dżunglę Wall Street, na zielonych przedmieściach Greenwich w stanie Connecticut stworzył LTCM, nazywając go na użytek bywalców Wall Street „Salomon North”. Niezależnie od swojego wizerunku nakreślonego w bestsellerowej książce Liar’s Poker (Poker kłamcy)2 Meriwether był uważany za „człowieka z przyszłością” i przyciągnął do zarządu swojego funduszu inwestycyjnego samą śmietankę Wall Street, z dwoma laureatami Nagrody Nobla z ekonomii i byłem wiceprezesem Rezerwy Federalnej włącznie, a także włoskiego profesora akademickiego, Alberto Giovanniniego, o którym mówi się, że jest nieformalnym przedstawicielem Banku Włoch. Giovannini chciał, aby ekipa Meriwethera zaangażowała się w manipulacje rynkowe, aby mieć pewność, że Włochy spełnią kryteria zbieżności umożliwiające wprowadzenie euro do obiegu w roku 1999.

Tłumy inwestorów z Wall Street i z Europy stały w kolejce do LTCM jak po ciepłe bułeczki. Każdy chciał kupić choć trochę jego akcji. Merrill Lynch (bank inwestycyjny) był na szczycie listy, jeśli chodzi o zróżnicowanie inwestycji w tym funduszu. Merrill zainwestował w nim jako firma. Co więcej, swoje pieniądze powierzyło mu również jego kierownictwo w liczbie 123 osób – łącznie 22 miliony dolarów – jako część „programu odroczonej kompensacji”. Sam prezes Merrill Lynch, David Komansky, zainwestował osobiście, jak doniesiono, 800‍ 000 dolarów. Chase Morgan, Lehman, Bear Stearns, Salomon, Zjednoczony Bank Szwajcarii, niemiecki Dresdner Bank, tajwański Chinatrust, centralny bank Chin, brytyjski Warburg, Dillon Read, szwajcarsko-amerykański CSFB i wiele innych równie poważnych banków inwestowało bez namysłu w ten ryzykowny fundusz w pogoni za zyskiem.

Mówiło się, że LTCM pożyczał duże ilości złota, a następnie je sprzedawał, zaś uzyskane pieniądze utrzymywał w obiegu, aby osiągnąć ten lub inny cel. Niewystarczające pokrycie w złocie to śliska sprawa. Jak dają do zrozumienia dobrze zorientowani, „prywatna pożyczka ratunkowa”, której udzieliło LTCM 14 największych banków inwestycyjnych z Europy i Wall Street (te same, które weń zainwestowały), miała przede wszystkim na celu uzupełnienie pokrycia w złocie. Tak czy inaczej, LTCM potrzebował zaledwie 12 miesięcy, aby wypracować zyski wystarczające na spłacenie 4 miliardów, na które zrzuciły się w tajemnicy te banki.

 

EURO KONTRA DOLAR

Liczne są oczekiwania, że dolar przegra ostatecznie finansową wojnę z Europą. Ekonomiści przewidują nagły i przerażający upadek dolara, jest on bowiem jako waluta „zepsuty” astronomicznym długiem, niemożliwym obecnie do spłacenia.

W sierpniowym numerze Washington Insidera zamieszczono raport, w którym dwaj wysokiego szczebla byli doradcy ekonomiczni rosyjskiego rządu przewidują pod koniec tego roku załamanie się gospodarki USA ze stratą około 10 bilionów (10‍ 000‍ 000‍ 000‍ 000) dolarów. Zalecają oni, aby Rosja wzięła pod uwagę to ostrzeżenie i połączyła swoje siły z Niemcami.3

Są powody, aby twierdzić, że obecny, gwałtowny wzrost cen ropy naftowej nie jest dziełem OPEC, ale ostatnią, desperacką próbą utrzymania, w świetle tych obaw i przepowiedni, wzrostu gospodarczego USA. Ropa jest surowcem wycenianym w dolarach i można śmiało powiedzieć, że kryzys paliwowy z lat 1973–1974 wywołany wojną „Yom Kippur” oraz embargiem rozkręcił będącą wówczas w poważnych kłopotach gospodarkę USA.

Script logo
Do góry