23 lutego 2000 roku amerykański Urząd ds. Żywności i Leków zaaprobował napromieniowywanie czerwonego mięsa. Zezwolił również na napromieniowywanie całego szeregu innych produktów spożywczych, między innymi świeżych owoców, jarzyn i przypraw. W swojej broszurce zatytułowanej Napromieniowywanie żywności – bezpieczny zakres opublikowanej w styczniu 2000 roku FDA stwierdza, że proces napromieniowania jest bezpieczny i efektywnie zmniejsza lub całkowicie eliminuje niebezpieczną florę bakteryjną, jak również bakterie gnilne, insekty i pasożyty, zaś w przypadku pewnych owoców i warzyw powstrzymuje kiełkowanie i opóźnia dojrzewanie. Na przykład napromieniowane truskawki nie psują się przez trzy tygodnie w przeciwieństwie do nie napromieniowanych, które można przetrzymywać tylko od trzech do pięciu dni.

Organizacje, które wniosły swój wkład do treści broszury FDA i przyczyniły się do jej opublikowania, to Amerykański Instytut Mięsa, Wydział Zdrowia i Usług dla Ludności Urzędu ds. Żywności i Leków, Instytut Promocji Żywności, Producenci Żywności Ameryki, Stowarzyszenie Wytwórców Wołowiny, Stowarzyszenie Przetwórców Żywności i Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne.

Zioła, przyprawy korzenne i ziołowe znajdują się wśród pierwszych przewidzianych do napromieniowywania. Kanada pospiesznie zaaprobowała te produkty jako nadające się do tego procesu.23 Obecnie podobne kampanie na rzecz napromieniowywania prowadzi Europa i takie kraje jak Australia.

Po dziesięcioletnich debatach Parlament Europy wydał dyrektywę zalecającą stworzenie legalnych podstaw dla rynku produktów poddanych napromieniowaniu promieniami jonizującymi. W dyrektywie jest na razie mowa tylko o jednej grupie produktów – suszonych, aromatycznych ziołach i przyprawach korzennych. Ostateczna lista środków żywnościowych dopuszczonych do napromieniowania ma być rozpatrzona przez Parlament Europy w tym roku.24

W Australii przedsiębiorstwo Steritech Pty Ltd wystąpiło do Austarlijsko-Nowozelandzkiego Zarządu Żywności (Australia New Zealand Food Authority; w skrócie ANZFA) o zezwolenie na napromieniowywanie ziół (świeżych i suszonych, w tym czosnku, cebuli i imbiru), herbat (w tym herbatek ziołowych), orzechów i przypraw ziołowych.25 Australia miała moratorium na napromieniowywanie żywności do sierpnia 1999 roku, kiedy to odpowiedzialnej za przepisy w tej mierze Australijsko-Nowozelandzkiej Radzie ds. Standaryzacji Żywności udało się uniknąć kwestii odnowienia zakazu, i to bez jakiejkolwiek publicznej debaty na ten temat. Przy okazji przeforsowano także decyzję dopuszczającą genetycznie modyfikowaną żywność. ANZFA wystosował do mediów szczegółową informację na temat napromieniowywania i 6 sierpnia 1999 roku umieścił ją na swojej stronie internetowej, lecz niewiele mediów zainteresowało się tą sprawą.

Kiedy dochodzi do dyskusji nad napromieniowywaniem, ponadnarodowe spółki mają przed oczami jedynie symbol dolara. Przedłużenie okresu magazynowania, które umożliwia napromieniowanie żywności, jest dla tych internacjonałów wielce atrakcyjne, ponieważ pozwala na zwiększenie ich zysków poprzez zmniejszenie strat oraz dostarczanie towaru do sklepu wtedy, kiedy można osiągnąć najwyższe ceny. Ułatwia im to również transportowanie egzotycznego pożywienia do wszystkich zakątków świata.

Przedstawiciele wiodących koncernów międzynarodowych produkujących żywność i współpracujących z nimi stowarzyszeń wyrazili wolę stosowania napromieniowywania żywności, jako że proces ten staje się rzekomo coraz bardziej akceptowany. Na stronie internetowej organizacji Producenci Żywności Ameryki26 można przeczytać wypowiedź dyrektora firmy ConAgra Inc., Bruce’a Rhode’a, który oświadczył: „ConAgra jest przygotowana do zastosowania napromieniowania i uczyni to, gdy akceptacja tego procesu stanie się bardziej powszechna i kiedy napromieniowywanie stanie się ogólnie dostępne”. Na tej samej stronie internetowej Manly Molpus, prezes i dyrektor organizacji Producenci Żywności Ameryki, stwierdza: „Napromieniowanie zostanie najprawdopodobniej powszechnie zaakceptowane przez Amerykanów i stanie się równie użyteczne w zachowaniu ich zdrowia, jak dziesięć lat temu stała się pasteryzacja mleka”.

Wmówienie konsumentom przekonania o nieszkodliwości napromieniowywania może być jednak trudne. Owa „akceptacja” zostanie tak czy inaczej wymuszona na suwerennych krajach w ramach traktatu Światowej Organizacji Handlu w sprawie stosowania środków sanitarnych i fitosanitarnych (SPM). Traktat ten jest globalnym standardem czystości i sterylizacji żywności i napromieniowanie jest w nim wymienione jako metoda dopuszczalna. Obecnie rządy mogą odmówić wprowadzania na teren swojego kraju określonych produktów. Biorąc jednak pod uwagę postanowienia SPM, będą musiały uzasadniać, i to metodami naukowymi, dlaczego nie chcą wpuścić na swój teren jakiegoś produktu. Biorąc pod uwagę powyższe postanowienia oraz to, że napromieniowanie jest publicznie popierane przez regionalne organizacje zajmujące się ochroną roślin oraz przez międzynarodowe organizacje, takie jak WHO i FAO, które utrzymują, że napromieniowanie daje gwarancję utrzymania produktów rolnych w stanie świeżości, rządy będą miały duże trudności z przeforsowaniem odmowy wpuszczenia na swój teren żywności poddanej napromieniowaniu, a być może w ogóle nie będą mogły tego zrobić.

Międzynarodowym symbolem żywności poddanej napromieniowaniu jest znak o nazwie Radura – okrągły kwiat o dwóch płatkach wpisany w przełamany pierścień. Radura jest reklamowana jako znak jakości. Po raz pierwszy znak ten został zastosowany na opakowaniach napromieniowanej żywności południowo-afrykańskiej i holenderskiej. Znak Radura jest koloru zielonego, co konsumentom może podświadomie kojarzyć się ze świeżym, czystym i nieszkodliwym dla środowiska produktem. W rzeczywistości napromieniowana żywność może być stara i sczerstwiała, zaś ośrodki napromieniowywania są bardzo dalekie od miana przyjaznych dla środowiska.

 

Radura – symbol napromieniowywanej żywności

 

 

Chociaż żywność może być sygnowana napisem: „poddana procesowi napromieniowania” – lub symbolem Radura, w chwili obecnej nie ma pewności, czy nie oznakowana żywność nie została poddana temu procesowi. Nawet najlepsze przepisy są do niczego, jeśli nie ma środków na ich egzekwowanie.

Dopóki nie zostanie opracowany test wykrywający, że dany produkt został poddany napromieniowaniu, a agencje, którym powierza się czuwanie nad jakością pożywienia, nie zostaną wyszkolone w stosowaniu tego testu, konsumenci będą zdani na łaskę producentów żywności, którzy są odpowiedzialni za właściwe oznakowanie swoich produktów. Żaden z istniejących obecnie przepisów w sprawie oznakowania nie stawia wymogu podawania dawki napromieniowania ani tego, ile razy dany produkt poddano temu procesowi.

Script logo
Do góry