Kiedy zorza objęła cały świat

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 145 (5/2022)
Tytuł oryginalny: „When the Aurora Went Global”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 29, nr 2

Marinus Anthony van der Sluijs

 

„Żyjemy w nieciekawych czasach, przynajmniej pod względem zjawisk niebieskich”.

George Siscoe

 

Odwrócenia geomagnetyczne i zorze

Ziemia ma własne pole magnetyczne zdominowane przez dwa bieguny, które zwykle znajdują się niezbyt daleko od obu biegunów osi obrotu. Pole to, zwane magnetosferą, działa jak bańka chroniąca Ziemię przed promieniowaniem słonecznym i kosmicznym pochodzącym spoza Układu Słonecznego. Co się dzieje, kiedy traci ono siłę? W ramach tak zwanego odwrócenia geomagnetycznego magnetosfera się kurczy i dwa główne bieguny pola przecinają na swojej drodze równik i zamieniają się miejscami. Pole to zawiera szereg mniejszych biegunów, które momentalnie zyskują znaczenie i mogą także zmieniać swoje położenie. Nieuchronny wzrost promieniowania kosmicznego może wpływać na zmiany klimatu, stymulując na przykład powstawanie chmur. Podwyższony poziom promieniowania ultrafioletowego i opadów pierwiastków radioaktywnych może mieć szkodliwy wpływ na życie, natomiast zmieniony układ pola magnetycznego może nawet bezpośrednio wpływać na pewne funkcje biologiczne lub psychiczne – korzystnie lub niekorzystnie. O tym często dużo pisano.

Struktura pola geomagnetycznego warunkuje kształt zorzy polarnej. Jak słabe pole geomagnetyczne zmieniłoby zorzę? Naukowcy w dużej mierze lekceważyli to pytanie, prawdopodobnie dlatego, że zorza jest dosyć niekonsekwentna, nieważne jak spektakularna może być. Północne i południowe światła nie zostawiają bezpośrednich śladów na powierzchni i nie mają widocznego wpływu na pogodę lub klimat. Ale co by było, gdyby doszło do odwrócenia geomagnetycznego w obecności ludzi? Ludzie zawsze mieli tendencję do skupiania się w miejscach, gdzie rzadko widać zorzę, jeśli w ogóle. Dramatyczne zmiany w rozkładzie geograficznym i wyglądzie świateł mogły wywołać zainteresowanie i pozostawić ślady w kulturze. Najbardziej uderzające sceny mogły być przedstawiane w sztuce, powtarzane w planach budowy, odtwarzane w rytuałach lub zapamiętywane w opowieściach przekazywanych ustnie okraszanych wyobraźnią, w tym obfitym stosowaniem metaforycznego języka, to znaczy w mitach. Fizycy badający zorze i antropolodzy mogliby cały dzień porównywać uwagi dotyczące tego, jak one wyglądały.

 

 

Eksperymenty na terrellach (miniaturowych Ziemiach) od dawna wykorzystywano do modelowania planetarnych pól magnetycznych i zórz lub właściwości Słońca, takich jak plamy na jego powierzchni i korona. Powyższe zdjęcia wykonał Kristian Birkeland w latach 1901–1913. Stożek światła (po lewej) odtwarza wierzchołek polarny. Jeśli jest widoczny jako zorza, może wyglądać bardzo podobnie do mitycznej axis mundi czy kosmicznej kolumny. W czasie wędrówki geomagnetycznej mogło być kilka ognisk zorzy o ciekawych kształtach, takich jak promieniste „igły” i „rozgwiazdy” przedstawione na pozostałych dwóch obrazach. Mogą być to ziemskie odpowiedniki słonecznych włókien i plam.

 

 

Wędrówki geomagnetyczne

Z całą pewnością najbliższe naszych czasów odwrócenie geomagnetyczne miało miejsce na długo przed pojawieniem się Homo sapiens, to znaczy 773 000 lat temu. Jednak niepełne odwrócenia zwane wędrówkami geomagnetycznymi zdarzają się znacznie częściej, prawdopodobnie mniej więcej co 10 000 lat. W takich sytuacjach dwa główne bieguny magnetyczne usiłują zamienić się miejscami, ale zwykle nie udaje im się dosięgnąć wyższych szerokości geograficznych przeciwległej półkuli ani na niej pozostać i w rezultacie wracają na pierwotne półkule. Pole magnetyczne wciąż słabnie, ale mniej niż podczas pełnych odwróceń. Podobnie jak odwrócenia, wędrówki – przynajmniej te, których istnienie jest niewątpliwe – nie miały miejsca w czasie spisanej historii. Z tego względu nasza wiedza o nich jest jedynie teoretyczna. Mimo to jest całkiem możliwe, że prehistoryczni ludzie przeżyli kilka z nich i zachowali wspomnienia o nich w swoich tradycjach.

Ta ekscytująca możliwość rzadko była zgłębiana, z jednym wyjątkiem, który był udziałem amerykańskiego fizyka George’a Siscoe. W tamtym czasie, w roku 1976, eksperci uznawali wędrówki za odrębną kategorię zdarzeń i nawet znaleźli dowody na to, że do niektórych z nich doszło pod koniec ostatniego zlodowacenia. Siscoe doszedł do wniosku, że zorze powstające wokół mniejszych biegunów magnetycznych Ziemi powinny w takich przypadkach być regularnym widokiem na środkowych szerokościach geograficznych. Postrzegane jako manifestacje duchów, mogły zainspirować ludzi do upamiętnienia tego w postaci sztuki naskalnej w prehistorycznej Europie. Ten obiecujący pogląd nie przyjął się, ale może się to jeszcze zmienić po niedawnej publikacji drugiego tomu mojej książki On the Origin of Myths in Catastrophic Experience (O pochodzeniu mitów opisujących katastroficzne zdarzenia) opatrzonego podtytułem The Earth’s Aurora (Zorza Ziemi).

Script logo
Do góry