Możecie państwo wierzyć lub nie (ja wciąż mam z tym problemy), ale to, czy spotkamy się ze swoim liściem, czy nie, wcale nie zależy od nas, czy odczytujących Naadi. Chociaż zabrzmi to niesamowicie, to właśnie „liść” wybrał wieki temu dokładną datę i czas, kiedy się z nami spotka. Może się też zdarzyć, że nawet kiedy już ktoś tam siedzi i czeka, liść się nie pojawi. Wielu szukających opuszcza z niczym czytających Naadi, którzy znaleźli ich kategorię, ale nie znaleźli liścia. Spotykają się wówczas z wyrokiem mówiącym, że „to był niewłaściwy czas na to”.
Faktycznego sprawdzenia dokonuje czytający, który prosi o potwierdzenie faktów zapisanych na liściu sanskrytem lub w innym języku. On/liść może powiedzieć: „jesteś braminem”, „masz dwie siostry i obie żyją”, „przeniosłeś się do innego domu osiem lub dziewięć miesięcy temu” – albo coś innego w tym rodzaju. Odpowiadamy wówczas tylko: „tak” lub „nie”. Ta procedura może trwać dosyć długo i po każdym „nie” liść zostaje odrzucony i czytający bierze następny. Natomiast przy każdym „tak” czytający kontynuuje sprawdzanie tego samego liścia do czasu, aż usłyszy „nie” lub wszystkie nasze odpowiedzi będą brzmiały „tak”. Po kilku kolejnych pytaniach czytający uśmiechnie się i zgodzi się, że to nasz liść.
Proszę mi wierzyć, to oznacza bardzo wiele, jako że w tym momencie wkraczamy w szeroki zakres niespodziewanych i zmiennych emocji: podejrzeń, nieufności, niedowierzania, arogancji, zaskoczenia, rozczarowania, śmiechu, wstydu, winy, fascynacji, rozkoszy, szoku, horroru, smutku, żalu, niechętnego uznania i całkowitego zdumienia – wszystkiego tego doznamy w okresie około 40 minut (w moim przypadku). Pod koniec jest się spoconym i ledwo dysząc wpatruje się w leżący na stole przed nami pasek palmowego liścia pokryty malutkimi gryzmołami, wiedząc bez cienia wątpliwości, że wszystko, co wiele lat temu napisano na tym liściu, dotyczy nas i tylko nas. To opis naszego DNA, nikogo innego, i co jest jeszcze bardziej zadziwiające, nie mieliśmy z tym zapisem nic wspólnego ani nie wiedzieliśmy do tej chwili, że coś takiego w ogóle istnieje.
Jednak wtedy (w moim przypadku) liść za pośrednictwem czytającego bardzo dokładnie podał mi imiona moich rodziców, opisał moją rodzinę, historię mojego dzieciństwa, ambicje, wykształcenie, stopnie naukowe, zawód, przebieg kariery, zdrowie, to, co posiadam, zdolności, żony, dzieci, urodzenie, choroby, wypadki itd. – każdy ten szczegół był zapisany na liściu i był prawdziwy. Ogromna głębia i zasięg tajemnicy, intymne szczegóły, które ujawnia liść, o których tylko my wiemy, są zbyt osobiste, aby mogły być odgadnięte nawet przez genialnego i doskonale wyszkolonego odczytującego lub sprytnego podsłuchiwacza. Było to także niepokojące, ponieważ nawet Angela nie znała niektórych spraw ujawnionych w trakcie czytania mojego liścia. Z całą pewnością nikt nie mógł się o nich dowiedzieć i wygląda na to, że wszystko odbyło się dokładnie tak, jak powiedział czytający Naadi – zostało zapisane wcześniej na liściu.
Rozłożone zapisy Naadi
Jestem człowiekiem, który nie daje się łatwo nabrać na każdy przekręt. Stąd kiedy w czasie niespełna godziny dzieje się coś takiego, układ doznaje szoku. Mówiąc prościej, jest to coś, co przeczy wszystkiemu, czego nas uczono i z czym dorastaliśmy, a mimo to dzieje się to na naszych oczach i zgadzamy się z każdym przeczytanym słowem.
Na tym jednak nie koniec. Kiedy już wydaje się wam, że można zwiać do hotelu na drinka i papierosa, czytający mówi wam, że potrzebuje około 40 minut na przygotowanie waszych „prognoz” i „remediów”. Teraz, kiedy już wasz liść ujawnił się, może przepowiedzieć waszą przyszłość oraz ujawnić grzechy, jakie wciąż w sobie nosicie... Zbledliście. Grzechy? Jakie grzechy? Siedzicie tam osłupiali, odurzeni i kręci się wam w głowie. Po tych wszystkich prawdach, jakie liść już wam powiedział, czego jeszcze można się dowiedzieć. O swoich grzechach... i swojej przyszłości również? Tego już za wiele...
Dość powiedzieć, że opowiedziano mi resztę mojego życia w dwurocznych transzach aż do moich „wczesnych osiemdziesiątek” z podkreśleniem każdego istotnego momentu. I chociaż na spełnienie większości trzeba jeszcze poczekać, trzy istotne momenty, o których poinformowano mnie, że będą miały miejsce w czasie, który od tego momentu upłynął, wydarzyły się dokładnie wtedy, kiedy liść powiedział, że się wydarzą.
Jeśli chodzi o moje „grzechy”, byłem zdziwiony, zszokowany i zasmucony tymi, o których mi powiedział – chociaż myślałem, że nie mam żadnych, liść dokładnie wyłapał sprawy i momenty, w których zachowałem się mniej niż uczciwie i honorowo, i przyznaję, że miał rację. Naadi mogą też wam pomóc – mają „remedia”, które mogą oczyścić was z bieżących grzechów na zawsze i dzieje się to za pomocą puji5, którą serdecznie polecam.
Mimo iż nadal jestem sceptykiem, jak mógłbym jednak dalej wątpić po tym wszystkim, co mi oznajmiono? I wszystko to na podstawie odcisków linii papilarnych kciuka, mojego imienia i płci. Wciąż nie mogę wyjść ze zdumienia.