Geomagnetyczne burze i nuklearny kataklizm

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 83 (3/2012)
Tytuł oryginalny: „Geomagnetic Storms, EMP and Nuclear Armageddon”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 19, nr 2

Matthew Stein

 

Na świecie działa 450 reaktorów jądrowych, zaś setki następnych znajdują się w fazie budowy lub projektowania. 104 z nich znajdują się w Stanach Zjednoczonych, a 195 w Europie. Proszę wyobrazić sobie, do jakiego spustoszenia doszłoby w naszej cywilizacji i w ekosystemach naszej planety, gdyby jednoczesnemu stopieniu uległ nie jeden lub dwa rdzenie reaktorów jądrowych, ale czterysta lub więcej! Jakie jest prawdopodobieństwo zaistnienia wydarzenia, które spowoduje awarię setek reaktorów jądrowych i w rezultacie stopienie ich rdzeni w mniej więcej tym samym czasie? Zaryzykuję odpowiedź, że jeśli nie podejmiemy odpowiednich środków zaradczych, to ten apokaliptyczny scenariusz nie tylko okaże się możliwy, ale wręcz bardzo prawdopodobny.

Weźmy pod uwagę aktualny problem spowodowany przez stopienie rdzeni trzech reaktorów, wybuchy i naruszenie basenów-zbiorników w japońskiej elektrowni jądrowej Fukushima Daiichi i wynikające z tego zagrożenie zdrowia oraz skażenie środowiska. Proszę przypomnieć sobie miliony ofiar, które zmarły lub cierpią w następstwie potwornych problemów ze zdrowiem („czarnobylowe raki”, epidemia raka, chronicznego zmęczenia etc.) będących wynikiem wybuchu reaktora w Czarnobylu, pożarów i opadu promieniotwórczych pyłów. Jeśli zaledwie dwie poważne katastrofy nuklearne oddalone od siebie w czasie o 25 lat mogą spowodować tak potworne zniszczenia w środowisku, to jak możemy zakładać, że wyjdziemy cało z setek podobnych, do których doszłoby jednocześnie na całej planecie?

W ostatnich 152 latach Ziemia doznała dwóch potężnych geomagnetycznych zaburzeń (geomagnetic disturbance; w skrócie GMD) spowodowanych przez słoneczne superburze. Gdyby takie burze o tej samej mocy wystąpiły obecnie, niewątpliwie zainicjowałyby cały łańcuch wydarzeń prowadzących do katastroficznych awarii w większości reaktorów jądrowych na świecie – bardzo podobnych do katastrofy w Czarnobylu i Fukushimie, tyle że w co najmniej stukrotnie większej skali. Kiedy Słońce wyrzuca ogromną ilość silnie naładowanej plazmy bezpośrednio w kierunku Ziemi, która zderza się z magnetosferą naszej planety i zewnętrzną warstwą jej atmosfery, dochodzi do potężnych geomagnetycznych zaburzeń.

Ostatnie takie zaburzenie o potencjalnie niszczycielskiej mocy wystąpiło w roku 1921, na długo przed narodzinami nowoczesnej elektroniki i elektrowni jądrowych, przez co pozostajemy w błogiej nieświadomości tego zagrożenia i jesteśmy totalnie nieprzygotowani na jego konsekwencje. Dobrą wiadomością jest to, że istnieją stosunkowo niedrogie sposoby i środki zapobiegawcze, które można zastosować w celu ochrony naszej cywilizacji przed tym scenariuszem „końca świata”. Złą wiadomością jest z kolei to, że chociaż zespoły naukowców i inżynierów często zastanawiały się nad tym problemem, a Kongres Stanów Zjednoczonych kilkakrotnie głosował za przeznaczeniem funduszy na zabezpieczenie się przed uderzeniami impulsów elektromagnetycznych (electromagnetic pulse; w skrócie EMP), nasi przywódcy wciąż nie zatwierdzili ani nie wdrożyli żadnego środka zapobiegawczego w tym zakresie.

 

 

Wyrzut masy z korony słonecznej (zdjęcie SOHO, 9 czerwca 2002 roku)

 

 

Większość z nas uważa, że do czegoś takiego nigdy nie dojdzie, a jeśli nawet dojdzie, to nasze „władze” z pewnością zrobią wszystko, co będzie w ich mocy, aby zapobiec takiej apokalipsie. Niestety, prawda wygląda zupełnie inaczej. „Jak do tego mogło dojść? ” – mógłby ktoś zapytać. – „Czy to rzeczywiście możliwe?” Myślę, że nikomu nie będzie do śmiechu, kiedy pozna prawdę.

 

Elektrownie jądrowe i sieć elektryczna

Nasz globalny system wytwarzania i dystrybucji energii elektrycznej, od której uzależniony jest każdy aspekt naszego współczesnego życia, jest w jego obecnej formie bardzo podatny na oddziaływanie geomagnetycznych burz, które uderzają w naszą planetę średnio raz na 70 lat.

Od sieci energetycznej zależy utrzymanie i dystrybucja żywności, telekomunikacja, usługi internetowe i medyczne, obrona, transport, działania rządu, uzdatnianie wody, oczyszczanie ścieków, usuwanie śmieci, chłodzenie, rafinacja ropy naftowej, pompowanie gazu, prowadzenie wszelkiego rodzaju handlu etc.

Niestety, działające na całym świecie elektrownie jądrowego są w ich obecnym stanie w krytyczny sposób zależne od utrzymania stałego połączenia z funkcjonującą siecią energetyczną, nie licząc krótkich okresów przerw w dostawie energii elektrycznej. Od tego stałego połączenia zależy utrzymanie ciągłości chłodzenia rdzeni reaktorów, które chroni je przed katastrofalnym w skutkach stopieniem i pożarem zbiorników ze zużytym paliwem jądrowym.

Jeśli jakaś szczególnie silna geomagnetyczna burza spowoduje rozległą zapaść dostaw energii elektrycznej (do czego z pewnością, wcześniej lub później, dojdzie), wówczas w ciągu jednej lub dwóch godzin od ustania pracy awaryjnych generatorów prądu elektrowni jądrowej z powodu ich uszkodzenia lub braku paliwa rdzenie reaktorów zaczną się topić. Kilkudniowa przerwa w dostawie energii elektrycznej zasilającej pompy układu chłodzenia sprawi, że woda w basenach, w których przechowywane są zużyte pręty paliwowe, wygotuje się, po czym zmagazynowane pręty paliwowe stopią się i zaczną palić.1

Komisja Nadzoru Nuklearnego (Nuclear Regulatory Commission; w skrócie NRC) dopuszcza obecnie zaledwie jednotygodniowy zapas paliwa do awaryjnych generatorów prądu w przeliczeniu na jeden reaktor, co oznacza, że po obejrzeniu nocą spektakularnego pokazu zorzy będącej efektem kolejnej niezwykle silnej burzy słonecznej zostanie nam tylko tydzień na przygotowanie się do Armagedonu.

Unikanie działań to strusia polityka chowania głowy w piasek poparta wiarą, że „jakoś to będzie”. Tymczasem nasz świat nieuchronnie dryfuje w kierunku następnej, cyklicznie powtarzającej się, nieuchronnej superburzy słonecznej, która wykończy znany nam dzisiaj uprzemysłowiony świat, przynosząc niewyobrażalne cierpienia, śmierć i zniszczenie środowiska naturalnego na nie spotykaną od czasu wyginięcia dinozaurów skalę.

Script logo
Do góry