W zasadzie jest to podstawa wszystkich religii świata. Ile razy słyszymy „obmyj się”, „oczyść się”, „przygotuj się jak panna młoda w komorze ślubnej”, „na przyjście Ojca”. To, czego nam nie mówią, to to, co ma miejsce w komorze ślubnej, to, że zostajemy tam zapłodnieni, tyle, że przyjmujemy tam „nasienie ojca Niebios”. I... dokonuje się to w ciągu czterdziestodniowego postu. Kiedyś nazywało się to egipskim rytuałem przejścia. Trwał on przez 9 dni, w czasie których zachowywano ścisły post, nie przyjmowano żadnego pożywienia w celu oczyszczenia układu pokarmowego, po czym przez następne 30 dni spożywano tę substancję, to znaczy „nasienie Ojca Niebios”. Nazywano ją też „Chlebem Życia”, który to „Chleb Życia” mieszano z wodą i wówczas nazywano to „Wodą Życia”. Właśnie przygotowanie tej substancji Mojżesz nakazał Bezaleelowi. Nie był to piekarz ani kobieta, ale złotnik, któremu polecono przygotowanie „Chleba obecności Boga”, i to właśnie „Chleb obecności Boga” był ustawiony na stole przed Arką Przymierza. Pamiętają państwo Arkę Przymierza, umieścili tam również kamienne tablice, poprzez które Bóg przemówił do Mojżesza i dał mu przykazania.
Biblia mówi również, że Hebrajczycy twierdzili, iż na górze Synaj ukazał się ogień i dym. Jakby pojawiła się tam kuźnia. Przypomnijmy sobie, że Mojżesz był już wcześniej w rejonie Synaju, w którym znajdowały się kopalnie miedzi i gdzie ją wytapiano. Uważam, że na górze Synaj była kuźnia, ponieważ biały proszek złota można stopić w temperaturze 1160 stopni i otrzymać z niego przezroczyste złote szkło. Staje się tak przezroczysty jak normalne szkło i mimo to nadal jest złotem, a nie związkiem złota, lecz czystym złotem. Można to złote szkło włożyć do moździerza, a następnie potłuc i zemleć z powrotem na biały proszek, jest jednak przezroczyste i wygląda zupełnie jak szkło.
Złoto ma tę własność odróżniającą je od innych pierwiastków, że można je oczyszczać poprzez destylację. W temperaturze 450 stopni uwalnia się i ulatnia w postaci gazu, który można skroplić i doprowadzić do postaci białego proszku. Można więc oczyszczać je stopniowo przy pomocy procesu destylacji i ostatecznie uzyskać bardzo czysty produkt. Nosi on nazwę „białej rosy”, „białego kondensatu” lub „białego gołąbka”. W opisach alchemicznych jest przedstawiany również jako białe pióro, ponieważ jest oczyszczany jako materiał o charakterze lotnym. Rozumieją państwo? Wszystkie symbole w postaci karmienia gołębiem lub otrzymywania białego gołębia są symbolami o charakterze alchemicznym.
Jak oświadczył mi rabin, proces ten znano do momentu zniszczenia pierwszej świątyni. Co się stało, kiedy zniszczono pierwszą świątynię? Okazuje się, że Salomon posiadł kobietę, która zaszła w ciążę. Kobieta ta przybyła z Egiptu i była de facto faraonem Egiptu. Jak się ona nazywała... chyba Hatszepsut11? Tak więc była ona faraonem Egiptu, przybyła do świątyni Salomona, zaszła z nim w ciążę, wróciła do Egiptu i urodziła syna, któremu nadano imię Menelik. Menelik wrócił do Jerozolimy w wieku dwudziestu jeden lat, aby Salomon uznał go za swojego syna. I Salomon, oczywiście, uznał go za syna. To z kolei sprawiło, że wyżsi kapłani, Lewici12, wściekli się. Oto pojawił się mieszaniec, półkrwi Żyd, a trzeba wiedzieć, że mieli oni bzika na punkcie czystości rasy. Tak więc pojawił się półkrwi Żyd i w dodatku był najstarszym synem Salomona, czyli tym, który miał z racji kolejności urodzenia zostać przyszłym królem Jerozolimy. Lewici oświadczyli więc Salomonowi: „Musisz odesłać swojego syna, musisz go odesłać”, na co Salomon w swej ogromnej mądrości odrzekł: „Dobrze, jeśli ja mam odesłać swego syna, to również wszyscy Lewici muszą odesłać swoich najstarszych synów”. Tak więc wszyscy pierworodni synowie Lewitów odeszli z Menelikiem, lecz kiedy odchodzili, zabrali ze sobą Arkę Przymierza.
Oto, gdzie trafiła Arka Przymierza – do Egiptu. Kiedy Hebrajczycy zdali sobie sprawę, że stracili Arkę Przymierza, okazało się, że ci, którzy ją zabrali, mieli z racji urodzenia prawo do opieki nad nią. Byli to pierworodni synowie Lewitów oraz król, a ponieważ wygnano ich, zabrali ją ze sobą. No i Hebrajczycy niechętnie mówią na ten temat, ponieważ utracili Arkę z powodu swoich własnych poczynań. Kapłani z linii Aarona i rabini nie chcą dyskutować na temat opuszczenia Jerozolimy przez ród wysokich kapłanów oraz o tym, że Arka trafiła do Egiptu i była przechowywana na wyspie Elefantyna13, gdzie zbudowano dokładną replikę Świątyni Salomona. Historię tę dokładnie opisał Graham Hancock w książce The Sign of the Seal (Znak pieczęci). Jest tam wszystko i przedstawiona przezeń historia jest zgodna z prawdą. Co więcej, odkopano to. Prowadzący wykopaliska znaleźli na Elefantynie świątynię o wymiarach dokładnie odpowiadających Świątyni Salomona, odkopano fundamenty oraz określono pomieszczenie, w którym trzymano Arkę Przymierza.
W świątyni w Luksorze14 jest dokładny opis grabieży oraz łupów, które Tutmosis II15 zabrał ze Świątyni Salomona w Jerozolimie, po czym po objęciu tronu faraona zwrócił je. Nie ma wśród nich Arki Przymierza, ponieważ Egipcjanie już ją wtedy mieli. Na liście łupów wymienione są wszystkie rzeczy, jakie zagrabiono, które były wykonane ze złota, srebra i miedzi. Na liście przedmiotów wykonanych ze złota pod nazwą lehem panîm (chleb boskiego pochodzenia) widnieje kształt wysmukłej piramidy, czyli „Chleba Boskiej Obecności”. Jest to dokładnie ten sam symbol, o którym już mówiłem wcześniej, który jest zawsze przedstawiany w świętych ceremoniach, w trakcie których król ofiarowuje „chleb” lub „biały chleb” Arce Przymierza z siedzącym na jej szczycie czarnym Anubisem16, reprezentującym tutaj układ pokarmowy. Tak więc mamy króla dokonującego ofiary, przy czym mowa jest tu o „strażniku tajemnicy” – chodzi oczywiście o biały proszek złota ofiarowywany układowi pokarmowemu, co oznacza proces transformacji, jakiemu podlega się w tym procesie.
No dobrze, ale na czym to polega? Nie jestem lekarzem i nie uprawiam medycyny. Cokolwiek podawane jest komuś w celu uleczenia go, nosi nazwę lekarstwa. Tak więc nie mogę tu państwu powiedzieć, co robiono przy jego pomocy, dopóki są włączone magnetofony17, ani jakie wyniki uzyskiwali lekarze, którzy podawali swoim pacjentom biały proszek złota. Mogę jednak stwierdzić, że przy dawce 2 mg dziennie całkowicie pozbyto się Karposi Sarcom (nowotworów złośliwych w postaci mięsaków) u pacjentów z objawami AIDS. Przy dawce 2 mg dziennie! Jedna uncja to 32 000 miligramów – 2 mg to praktycznie nic, a mimo to usuwają „KS”. Mogę powiedzieć państwu, że u ludzi, którzy otrzymywali go w postaci zastrzyku w ilości 2 mg co 2 godziny, liczba białych ciałek wzrosła z 2500 do 6500. Mogę powiedzieć też, że u pacjentów z czwartym stadium raka po przyjmowaniu tej substancji doustnie przez 45 dni nie wykryto nigdzie raka. Myślę, że dalsze przykłady są zbyteczne. Porozmawiamy na ten temat później, gdy na sali nie będzie już reporterów.
Nie jestem lekarzem i leczenie chorób nie było moim celem. Chciałem jedynie wiedzieć, „czy to działa”? Zastosowano to w chorobie Lou Gehriga (chodzi o stwardnienie zanikowe boczne), w MS (stwardnienie rozsiane), w MD (dystrofia mięśni), w artretyzmie (zapalenie stawów) i w przypadku kilku innych schorzeń, których teraz nie pamiętam. W każdym przypadku uzyskiwano niesamowity wpływ na organizm człowieka. Ale największe oddziaływanie i prawdziwy powód jego istnienia nie dotyczy własności leczniczych.
Prawdziwym powodem istnienia białego proszku złota jest oświecenie i zwiększenie świadomości człowieka. Jeśli ludzie tego nie rozumieją, to właśnie po to on istnieje, aby mogli zrozumieć. No i w końcu daliśmy go w dużych ilościach niektórym ludziom, którzy nie uskarżali się na żadne dolegliwości zdrowotne. Nie wiedzieliśmy, czego należy oczekiwać. Pierwszy z ludzi, który zgodził się wziąć udział w eksperymencie, pościł przez 42 dni, co jest stosunkowo ostrym postem. Przez 9 dni przyjmował tylko wodę, miał bardzo wysokie odwodnienie okrężnicy i dziesiątego dnia zaczęliśmy podawać mu dziennie 500 miligramów tego materiału. To nie było złoto, ale rod i iryd. Powodem, dla którego wybraliśmy rod i iryd, było to, że te pierwiastki występowały naturalnie w jego organizmie. To jest w żelu Aloe Vera (preparat z aloesu), w Ace Mannanie, „Man aloe” (aloes), soku marchwiowym, soku winogronowym, ekstrakcie z nasion winogronowych, korze wiązu, zajęczym szczawiu i w wielu innych materiałach. Jest to naturalny materiał, a nie jakiś związek lub lekarstwo. To substancja o charakterze pierwiastka. To coś jak zażywanie pastylek żelaza. Tyle że to są atomy, które wprowadzają do naszego organizmu światło.
Starożytni Egipcjanie mówili: „Masz ciało fizyczne, więc musisz karmić je fizycznym pożywieniem, tak aby mogło się rozwijać i być tym, czym powinno być. Jeśli nie będziesz karmił swojego fizycznego ciała, umrzesz lub skarłowaciejesz. Nie będziesz się rozwijał i rósł”. Masz również świetliste ciało, powiadali, i je też musisz karmić, aby stało się tym, czym powinno. A my nie karmiliśmy naszego świetlistego ciała, ponieważ nie wiedzieliśmy, czym należy je karmić.