Notatki Davisa prześlizgują się nad tą częścią spotkania, ale skupiają się na tym, o czym była mowa po formalnym spotkaniu. Była to dwugodzinna rozmowa między komandorem podporucznikiem Millerem i admirałem Wilsonem na temat „UFO, MJ-12, Roswell, katastrofy UFO/ciał istot pozaziemskich itp.”
To dosyć ciekawe, a to dopiero początek.
Admirał Thomas Ray Wilson był dyrektorem Agencji Wywiadowczej Departamentu Obrony (Defense Intelligence Agency) od roku 1999 do 2002.
Wilson w rzeczy samej powiedział, że wie „o danych na temat bliskich spotkań amerykańskiego wojska/wywiadu z UFO – oraz spotkań z zagranicznymi rządami. Widział akta”.
To bardzo interesujące stwierdzenie. Proszę pamiętać, jest rok 1997, całe dziesięć lat przed rozpoczęciem Programu Identyfikacji Zaawansowanych Zagrożeń Lotniczych (Advanced Aerospace Threat Identification Program; w skrócie AATIP). Z pewnością każdy chciałby wiedzieć, o jakich aktach mówił Wilson.
Tak oto pojawia się pierwsza wielka bomba w tym dokumencie, a jesteśmy dopiero na dole strony numer jeden. W notatkach Davisa Wilson przyznaje, że był w stanie potwierdzić w czerwcu 1997 roku, że „taka organizacja istnieje” związana z „kliką MJ-12/UFO – rozbite UFO”. W owym czasie, to jest pod koniec czerwca 1997 roku, Wilson zatelefonował do Millera i powiedział, że Miller ma rację. Istnieje taka grupa, klika, która zarządza programem katastrof UFO.
Davis pokazał Wilsonowi list od Millera z datą 25 kwietnia 2002 roku, który także wyciekł. Ten list wyjaśnia, że Davis i Hal Puthoff byli zaangażowani we własne badania dotyczące rozbitego UFO i usiłowali zidentyfikować wszystkich graczy w rządzie, którzy mieli z nim coś wspólnego.
Jedna z niezwykle interesujących informacji w liście Millera mówi, że mógłby on dostarczyć Davisowi i Puthoffowi „imię i ostatnią lokalizację starszego oficera, który, jak sądzi, ma wiedzę z pierwszej ręki [na temat] amerykańskich zreprodukowanych wehikułów obcych istot [alien reproduction vehicles; w skrócie ARVs] w Strefie 51 i powiązanych miejscach”.
Miller podaje więcej, w tym „imię i aktualną lokalizację emerytowanego starszego oficera (flagmana floty), który jego zdaniem bezpośrednio uczestniczył w znaczących rządowych interakcjach z UFO na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych i ma dzięki swojemu dawnemu kierowniczemu stanowisku, wysokiemu stopniowi wojskowemu i władzy w znaczących siłach militarnych bezpośrednią wiedzę na temat zaangażowania USG w tym przedsięwzięciu”.
Powiedział też, że ma listę cywilnych wykonawców, którzy prawdopodobnie mieli styczność z „technologiami obcego pochodzenia, katastrofami, lądowaniami i powiązanymi zdarzeniami”.
Po przeczytaniu tego Wilson zaśmiał się i przyznał, że „nie powiedział Millerowi WSZYSTKIEGO!”, cokolwiek to znaczy, po czym dodał: „Miller potrafi dobrze inteligentnie zgadywać, kto (wykonawcy) ma sprzęt istot pozaziemskich. Umie też dawać dobre rady na temat tego, na które firmy z branży obronności zwracać uwagę – to wszystko, co wie”.
To jasne, że Wilson wiedział o wiele więcej.
Wilson był także zły, że Miller, kolega oficer marynarki, naruszył poufność ich rozmowy, przekazując jej treść Greerowi i kto wie, komu jeszcze. W rzeczywistości nie wydaje się, żeby Miller powiedział o niej zbyt wielu ludziom. Davis dodaje w swojej notatce, że Miller wyznał to jedynie Edgarowi Mitchellowi, który poinformował o tym Davisa w roku 1999. Możliwe, że Miller wyjawił coś dziennikarce Leslie Kean. Takie przynajmniej przekonanie miał Wilson w czasie swojej rozmowy z Davisem w roku 2002.
Wilson był wtedy wyraźnie zdenerwowany i powiedział, że ryzykuje, rozmawiając z nim. I rzeczywiście, dwadzieścia lat później, cała ta rozmowa wyciekła.
Davis prosi następnie Wilsona o opisanie, co się działo od kwietnia do czerwca 1997 roku.
Wilson oznajmił, że mniej więcej tydzień po spotkaniu z Millerem „dzwonił na różne numery, pukał do różnych drzwi, rozmawiał z ludźmi”. Powiedział, że trwało to 45 dni bez przerwy.