Tajemnice pochodzenia człowieka

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 11 (3/2000)
Tytuł oryginalny: „The Controversy Over «The Mysterious Origins of Man»”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 5, nr 4

Michael A. Cremo

 

Poniższy tekst jest transkrypcją odczytu wygłoszonego przez Michaela Cremo na konferencji Towarzystwa Starożytnych Astronautów (Ancient Astronaut Society), która odbyła się w Orlando na Florydzie 8 sierpnia 1997 roku. W lutym 1996 roku w specjalnym programie sieci telewizyjnej NBC zatytułowanym Tajemnice pochodzenia człowieka przedstawiono moją książkę Zakazana archeologia1. Program wyreżyserował i zrealizował wspólnie ze swoimi współpracownikami Bill Cote. Obejrzały go dziesiątki milionów widzów w USA i stał się on iskrą, która roznieciła przesiąkniętą emocjami negatywną reakcję środowiska naukowego zaszokowanego dokumentacyjną wymową dowodów wskazujących na wyjątkowo długi okres istnienia rodzaju ludzkiego.

Charakter tej reakcji mówi bardzo wiele na temat głównego nurtu nauki. Ustawicznie wmawia się nam, że naukowcy nie są przywiązani do jakiejś szczególnej teorii i zawsze gotowi są do zmiany swoich poglądów, kiedy przedstawi się im nowe dowody. Niestety, reakcja głównego nurtu nauki na program Tajemnice pochodzenia człowieka świadczy, że nie zawsze jest to prawdą.

Zanim przystąpię do analizy reakcji naukowców na program Tajemnice pochodzenia człowieka, chciałbym przedstawić ogólny kontekst całej tej sprawy, pokazując zależności między archeologicznymi dowodami przedstawionymi w tym programie i hipotezą starożytnych astronautów.

Zgodnie z ogólnie przyjętymi poglądami nauki ludzie tacy jak my pojawili się na tej planecie stosunkowo niedawno – około 100 000 lat temu. Przedtem były tu jedynie małpy, przodkowie człowieka, które pojawiły się około czterech, do pięciu milionów lat temu. Pierwsze prymitywne małpy pojawiły się z kolei od 40 do 50 milionów lat temu, a życie w ogóle – dwa do trzech miliardów lat temu. Mówi się nam, że wszystkie odkryte do tej pory dowody fizyczne potwierdzają ten scenariusz.

W swojej książce Zakazana archeologia, którą napisałem wspólnie z Richardem Thompsonem, udokumentowałem setki przypadków dowodzących, że istoty ludzkie takie jak my istnieją na tej planecie od dwóch do trzech miliardów lat.

Jest to zgodne z historycznymi danymi, które zawarte są w starożytnej literaturze wedyjskiej wywodzącej się z Indii. Jako członek Instytutu Bhaktivedanta będącego naukową gałęzią Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kriszny (International Society for Krishna Consciousness) uważnie studiuję te teksty od dwudziestu lat i odkryłem, że dostarczają one wielu dokładnych wskazań dotyczących prawdziwych źródeł pochodzenia człowieka i czasu jego istnienia na Ziemi.

Nie będę tu podawał pełnego sprawozdania dotyczącego archeologicznych dowodów przedstawionych w Zakazanej archeologii. Mówiłem na ten temat na ostatniej ogólnoświatowej konferencji w Bernie w Szwajcarii. Dziś pragnę skoncentrować się na tym, jak te dowody mają się do hipotezy starożytnych astronautów.

Jeśli, jak na to wskazują dowody, ludzie istnieją na tej planecie od ponad dwóch miliardów lat, to do jakiego stopnia deprecjonuje to darwinowską teorię o pochodzeniu człowieka, która jest dziś obowiązującą prawdą. Moim zdaniem oznacza to, że musimy przyjrzeć się poglądowi zakładającemu pozaziemskie źródło naszej tu obecności.

Pisane sanskrytem starożytne teksty hinduskie mówią nie tylko o sięgającej daleko w głąb czasu obecności ludzi na tej planecie, ale również o człekokształtnych istotach pochodzących z innych części wszechświata, które podróżowały w statkach kosmicznych zwanych wimanami. W Bhagavata Purana, znanej również jako Shrimad Bhagavatam, mówi się, że kiedy Shiva i jego żona Parvati zasiedli w zgromadzeniu mędrców, król Chitraketu przeleciał nad ich głowami w swojej wimanie wracając z podróży na inną planetę. Co ciekawe, Shiva i Parvati są traktowani jak bogowie, podczas gdy król Chitraketu, który odbywał w swojej wimanie międzyplanetarne podróże, był człowiekiem pochodzącym z Ziemi. Innymi słowy, teksty wedyjskie wyraźnie rozróżniają podróżujących w kosmos ludzi i bogów.

Fakt ten jest bardzo istotny dla hipotezy starożytnych astronautów, która w jednej z wersji sugeruje, że zawarte w starożytnych tekstach opisy bogów są wyrazem prób starożytnych, którzy usiłując wyjaśnić przeżycia towarzyszące oglądaniu człekokształtnych gości z kosmosu, nadali im formę mitycznych, nadnaturalnych istot (bogów).

Mając to na uwadze, powinniśmy jednak zachować dużą ostrożność, aby nie stać się ofiarami fałszywej dychotomii. Kiedy stajemy przed dwiema możliwościami, zwykle kusi nas, aby którąś z nich uznać za prawdę. Innymi słowy, albo istnieli starożytni astronauci, albo bogowie. Istnieje jednak możliwość, że obie te alternatywy są prawdziwe. Starożytni mogli natknąć się, zarówno na astronautów (ludzi stosujących zaawansowane technologie do celów podróży międzyplanetarnych), jak i bogów (istoty nadnaturalne, które rozumiem jako istoty z regionów, do których nie mamy jako Ziemianie dostępu). I właśnie taki stan rzeczy sugerują nam teksty wedyjskie.

Kiedy na początku tego wieku plemiona pacyficzne zetknęły się z ludźmi Zachodu przybywającymi do nich z nieba w samolotach pełnych wartościowych dóbr, zaczęły one tworzyć wokół tych przeżyć system kultów, przekładając realia technologii na mityczną nadprzyrodzoność. Podobny proces miał najprawdopodobniej również miejsce w dalekiej przeszłości. Tym niemniej powinniśmy zachować ostrożność i nie tłumaczyć automatycznie wszelkich opisów nadnaturalności występujących w starożytnych tekstach na coś, co pasuje do naszego współczesnego doświadczenia technologicznego. Powinniśmy pozostać otwarci na możliwość, że w czasach starożytnych Ziemia była odwiedzana, zarówno przez astronautów, jak i bogów.

Według literatury wedyjskiej zamieszkujący tę planetę ludzie powstali w wyniku procesu dziedziczenia połączonego z modyfikacją. Proces ten ma zatem coś wspólnego z darwinizmem, który również postuluje dziedziczenie połączone z modyfikacją. Jednak proces opisany w literaturze wedyjskiej jest inteligentnie sterowany.

Starożytne teksty wedyjskie opowiadają nie tylko o starożytnych cywilizacjach ziemskich i podróżujących w kosmosie ludziach, lecz także o pewnej interesującej genetycznej manipulacji i wariacjach dokonanych na normalnym procesie reprodukcji. Rzeczy takie jak dzieci z probówki, klonowanie i inżynieria genetyczna nie są niczym nowym. Istniały już w czasach starożytnych, a ich działanie nie było ograniczone do Ziemi – miało charakter międzyplanetarny. Na ten temat będę mówił na następnej międzynarodowej konferencji, która odbędzie się w Kolonii w Niemczech za dwa lata. Właśnie ten proces sterowanej modyfikacji reprodukcji jest również tematem mojej następnej książki Dewolucja Człowieka.

Novum, które wprowadza taki pogląd, jest to, że darwinowskie wyjaśnienia pochodzenia człowieka nie są w pełni zgodne z rzeczywistością. Fakt istnienia starożytnych astronautów rzuca poważne wyzwanie darwinowskim koncepcjom pochodzenia człowieka. Hipoteza starożytnych astronautów mówi, że ludzie byli w zamierzchłej przeszłości odwiedzani przez istoty człekokształtne z innych planet. Zastanówmy się, jakie to niesie ze sobą implikacje.

Według darwinizmu struktura fizycznego ciała jest zakodowana w DNA w komórkach ciała. Aby zmieniła się forma cielesna, musi ulec zmianie DNA. O tych zmianach mówi się, że mają charakter przypadkowy i wynikają z błędów kopiowania, mutacji i rekombinacji. Droga od pierwszego organizmu jednokomórkowego do ludzi w obecnej ich postaci wymagała według teorii Darwina milionów przypadkowych zmian genetycznych w czasie ponad dwóch miliardów lat. To rozumowanie doprowadziło czołowych ewolucjonistów, takich jak Stephen J. Gould, do wniosku, że gdybyśmy mieli „biec jeszcze raz do mety”, proces ewolucyjny prawdopodobnie nie wytworzyłby ludzi o wyprostowanej sylwetce, małpoludów i małp. Zatem zgodnie z teorią Darwina jest bardzo mało prawdopodobne, aby na naszej planecie, a także gdzie indziej we wszechświecie mogły powstać istoty człekopodobne. Odwracając ten pogląd można powiedzieć, że istnienie w innych częściach wszechświata podobnych do ludzi stworzeń jest poważnym argumentem przeciwko darwinowskiej teorii pochodzenia człowieka na naszej planecie.

Script logo
Do góry