Na konferencji prasowej w roku 1997 dr Leape ogłosił wyniki ogólnonarodowej ankiety w sprawie błędów lekarskich popełnionych na pacjentach przeprowadzonej przez Narodową Fundację Ochrony Pacjentów (National Patient Safety Foundation; w skrócie NPSF), która była sponsorowana przez Amerykańskie Towarzystwo Lekarskie (American Medical Association). Okazało się, że ponad 10 milionów Amerykanów doznało bezpośrednio lub pośrednio szkód w wyniku błędów lekarskich. 42 procenty doznały bezpośrednich szkód, a 84 procenty osobiście znały kogoś, kto ucierpiał w wyniku pomyłki medycznej.14 Dr Leape jest członkiem założycielem NPSF.

Na tej samej konferencji prasowej dr Leape zaktualizował swoje statystyki z roku 1994, oświadczając, że liczba błędów medycznych w przypadku pacjentów hospitalizowanych w całym kraju w roku 1997 może dochodzić do trzech milionów, zaś ich koszt do 200 miliardów dolarów. W roku 1994 Leape zastosował wskaźnik śmiertelności wynoszący 14 procent, co dało łączną liczbę zgonów w następstwie błędu medycznego w wysokości 180 000.14 Stosując jako podstawę określone przez Leape’a 3 miliony błędów, roczna liczba zgonów w odniesieniu do pacjentów hospitalizowanych wynosi dla 1997 roku 420 000. Liczba ta nie obejmuje zgonów w domach opieki ani pacjentów leczonych ambulatoryjnie i umierających z powodu niekorzystnych skutków ubocznych przepisanych im leków lub w wyniku zastosowanych zabiegów medycznych.

 

TYLKO CZĘŚĆ BŁĘDÓW MEDYCZNYCH ZNAJDUJE ODZWIERCIEDLENIE W SPRAWOZDANIACH

W roku 1994 Leape oświadczył, że zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że błędy medyczne nie są podawane w sprawozdaniach.16

Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi w dwóch jednostkach położniczych w Wielkiej Brytanii w raportach ujmowana jest jedynie 1/4 niekorzystnych przypadków, głównie po to, aby chronić personel, zachować dobrą reputację i uniknąć represji, w tym procesów sądowych.24

Przeprowadzona przez Walda i Shojanię analiza dowodzi, że w raportach wykazywane jest tylko 1,5 procenta niekorzystnych przypadków i że właściwie zidentyfikowanych jest zaledwie 6 procent wszystkich szkodliwych efektów ubocznych leków. Autorzy dowiedzieli się, że Amerykańskie Kolegium Chirurgów (American College of Surgeons) stosuje bardzo przybliżony szacunek głoszący, że raporty o wypadkach chirurgicznych obejmują zaledwie od 5 do 30 procent niekorzystnych przypadków. W jednym z badań okazało się, że jedynie 20 procent chirurgicznych komplikacji było omawianych na zebraniach szkoleniowych.25 Z badań tych wynika, że wszystkie zbierane dane statystyczne mogą być mocno zaniżone, jeśli chodzi o liczbę niekorzystnych incydentów wywołanych lekami i medyczną terapią. Niedoceniany jest również fakt, że nasze współczynniki śmiertelności są w rzeczywistości bardzo ostrożne.

Zamieszczony w Psychiatric Timesie artykuł omawia, w jaki sposób dochodzi do raportowania o błędach medycznych.26 Okazało się, że społeczeństwo obawia się powodujących śmierć błędów medycznych, a lekarze tego, że zostaną oskarżeni, jeśli podadzą w raporcie dane o błędzie. Rodzi to oczywiste pytanie: kto sporządza raporty o błędach medycznych? Zazwyczaj jest to pacjent lub jego rodzina. Jeśli nikt z nich nie zauważy błędu, nigdy nie będzie on odnotowany.

Janet Heinrich, jedna z dyrektorów US General Accounting Office (amerykańska agencja państwowa odpowiadająca naszemu NIK-owi – przyp. tłum.) odpowiedzialna za sprawy związane z finansowaniem służby zdrowia, zeznając w sprawie błędów medycznych przed podkomitetem izby reprezentantów, oświadczyła, że „pełny zakres wynikającego z nich zagrożenia dla społeczeństwa nie jest znany” i że „zbieranie wartościowych i użytecznych danych o niepożądanych efektach jest szczególnie trudne”. Przyznała, że strach przed obwinieniem i potencjalna możliwość odpowiedzialności sądowej odgrywają główną rolę w zaniżaniu liczby błędów w sprawozdaniach. The Psychiatric Times podaje, że Amerykańskie Towarzystwo Lekarskie jest zaciekłym przeciwnikiem obowiązkowej sprawozdawczości w zakresie błędów medycznych.26 Skoro lekarze nie donoszą o swoich błędach, to co można powiedzieć o pielęgniarkach? Z badań dotyczących pielęgniarek wynika, że ze strachu przed ewentualnymi reperkusjami również one nie donoszą o błędach medycznych.27

Standardowe medyczne teksty farmakologiczne przyznają, że stosunkowo niewielu lekarzy sporządza doniesienia dla FDA o niekorzystnych reakcjach ubocznych na leki.28 Powody tego są wielorakiego rodzaju, od nieznajomości istnienia takiego systemu sprawozdawczości począwszy, a na strachu przed oskarżeniem o przepisanie leku, który zaszkodził, skończywszy.29 System dobrowolnej sprawozdawczości lekarzy, na którym polegamy w sprawie tego, czy lek lub lekarski zabieg okazał się szkodliwy, jest bardzo zawodny.

Co więcej, teksty farmakologiczne mówią także lekarzowi, jak trudno jest odróżnić efekty uboczne leku od faktycznych objawów choroby. Zawodność zabiegu jest przypisywana zwykle samej chorobie, a nie lekowi lub lekarzowi. Lekarze są ostrzegani: „Prawdopodobnie w żadnej z dziedzin zawodowego życia błędy nie są tak łatwo skrywane, nawet przed nami samymi”.30 Być może trudno jest się z tym pogodzić, ale łatwo jest zrozumieć, dlaczego zaledwie jeden spośród dwudziestu efektów ubocznych trafia do sprawozdań kierowanych do administracji szpitala lub FDA.31,31a

Gdyby szpitale przyznawały się do obecnej liczby błędów i pomyłek, która jest dwadzieścia razy większa od tego, co się podaje, przyjrzano by się im bardzo dokładnie.32 Te liczby potwierdza Jerry Phillips, wicedyrektor Biura Oceny Ryzyka Leków Wprowadzonych na Rynek Urzędu ds. Żywności i Leków. „W szerszym kontekście dane w sprawie niekorzystnych reakcji ubocznych na leki zawarte w 250 000 raportach, jakie docierają do nas co roku, reprezentują prawdopodobnie zaledwie 5 procent występujących reakcji”.33 Dr Jay Cohen, który bardzo dogłębnie badał zagadnienie niekorzystnych reakcji ubocznych na leki, podaje w komentarzu, że ponieważ tylko 5 procent reakcji znajduje odzwierciedlenie w sprawozdaniach, należy sądzić, że w rzeczywistości rocznie dochodzi do pięciu milionów niekorzystnych reakcji na leki.34

Tak więc jakąkolwiek przyjmiemy liczbę określającą ilość efektów ubocznych wywoływanych przez leki, wszyscy eksperci zgadzają się, że należy pomnożyć ją przez dwadzieścia, aby uzyskać bardziej dokładny szacunek oddający to, co rzeczywiście dzieje się na kwitnącym „polu” jatrogennej medycyny.

Badania z roku 2003 są jeszcze bardziej niepokojące, ponieważ wygląda na to, że sytuacja w zakresie doniesień o błędach mimo uwagi, jaką poświęca się temu tematowi, wcale się nie poprawiła. Dr Dorothea Wild przeprowadziła badania lekarzy stażystów w publicznych szpitalach w Connecticut. Okazało się, że tylko połowa z nich zdawała sobie sprawę z tego, że szpital ma system informowania o błędach medycznych i że większość z nich w ogóle z niego nie korzysta. Dr Wild powiada, że to nie rokuje dobrze na przyszłość. Jeśli lekarze nie nauczą się zgłaszania błędów medycznych w czasie stażu, nigdy nie będą tego robili, i dodaje, że zgłaszanie błędów stanowi pierwszy krok do znalezienia dziur w systemie medycznym i naprawienia ich. Jednak to „dziecko nie wykonało jeszcze nawet pierwszego kroku”.35

 

SUGESTIE SPOŁECZEŃSTWA W SPRAWIE JATROGENII

W ramach ankiety telefonicznej zapytano 1207 dorosłych osób, na ile efektywne byłyby według nich następujące działania mające na celu zmniejszenie błędów medycznych charakteryzujących się poważnymi ujemnymi następstwami:36

• danie lekarzom więcej czasu na przebywanie z pacjentami – 78 procent respondentów uważa, że to posunięcie przyniosłoby bardzo duży pozytywny efekt;

• zobowiązanie szpitali do wdrożenia systemu unikania błędów medycznych – 74 procent respondentów uważa, że to posunięcie przyniosłoby bardzo duży pozytywny efekt;

• lepsze szkolenie personelu medycznego – 73 procent respondentów uważa, że to posunięcie przyniosłoby bardzo duży pozytywny efekt;

• zatrudnianie na oddziałach intensywnej terapii wyłącznie lekarzy przeszkolonych w tym kierunku – 73 procent respondentów uważa, że to posunięcie przyniosłoby bardzo duży pozytywny efekt;

• zmuszenie szpitali do zgłaszania wszystkich poważnych błędów medycznych do agencji rządowej – 71 procent respondentów uważa, że to posunięcie przyniosłoby bardzo duży pozytywny efekt;

• zwiększenie liczby pielęgniarek w szpitalach – 69 procent respondentów uważa, że to posunięcie przyniosłoby bardzo duży pozytywny efekt;

• zmniejszenie liczby godzin pracy lekarzy stażystów, aby uniknąć ich przemęczenia – 66 procent respondentów uważa, że to posunięcie przyniosłoby bardzo duży pozytywny efekt;

• zachęcanie szpitali do dobrowolnego zgłaszania poważnych błędów medycznych do agencji rządowej – 62 procent respondentów uważa, że to posunięcie przyniosłoby bardzo duży pozytywny efekt.

Script logo
Do góry