Śmierć z winy medycyny

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 39 (1/2005)
Tytuł oryginalny: „Death by Medicine”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 11, nr 6

dr Carolyn Dean, dr Martin Feldman, dr Gary Null, dr Debora Rosio

część 2

część 1  część 3

Leczenie naszych uczuć

Spójrzmy tylko na efekty uboczne leków antydepresyjnych mających pomagać ludziom, którzy wpadli w depresję. Pacjenci oczekujący bardziej radosnego życia i szukający ulgi od obaw, stresu i lęków stają się ofiarami reklam bezczelnie pokazywanych w telewizji i na bilboardach. W rezultacie często padają ofiarą niezliczonych efektów ubocznych kuracji antydepresyjnych.

Głównymi użytkownikami antydepresantów są ludzie młodzi hodowani na Ritalinie (polska nazwa handlowa Concerta). Leczenie młodzieży i modyfikowanie jej emocji ma pewien wpływ na to, jak daje sobie ona radę ze swoimi uczuciami. Uczy się ona stawiania znaku równości między radzeniem sobie i lekami, zamiast polegania na swoich wewnętrznych siłach. W wieku dorosłym młodzież ta sięga po alkohol, leki, a nawet narkotyki. Jak podaje Journal of the American Medical Association, „Ritalin działa bardzo podobnie do kokainy”.43

Obecna reklama modyfikujących nastroje leków, takich jak Prozac lub Zoloft, czyni je nie tylko społecznie akceptowalnymi, ale niemal koniecznością w obecnym pełnym stresów świecie.

 

Telewizyjne diagnozy

Aby zdobyć możliwie najszersze audytorium, firmy farmaceutyczne już nie ukierunkowują swojej reklamy leków antydepresyjnych wyłącznie na lekarzy. Do roku 1995 firmy farmaceutyczne potroiły ilość pieniędzy przeznaczonych na bezpośrednie reklamowanie leków wydawanych na receptę. Większość tych pieniędzy przeznacza się na uwodzicielskie reklamówki w telewizji. Od roku 1996 do 2000 wydatki na ten cel wzrosły z 791 milionów dolarów do blisko 2,5 miliarda dolarów.44 Chociaż 2,5 miliarda może wydawać się dużą sumą pieniędzy, autorzy twierdzą, że jest to zaledwie 15 procent ogólnego budżetu reklamowego przemysłu farmaceutycznego. Według ekspertów medycznych „brak jest solidnych dowodów na trafność przepisywania leków – tych, które są przepisywane na wyraźne życzenie pacjentów pragnących reklamowanego leku”. Mimo tych zastrzeżeń firmy farmaceutyczne utrzymują, że skierowana bezpośrednio do konsumenta reklama ma charakter edukacyjny.

Dr Sidney M. Wolfe z Obywatelskiej Grupy Badań Zdrowia (Public Citizen Health Research Group) w Waszyngtonie przekonuje, że społeczeństwo jest często dezinformowane przez te reklamy.45 Ludzie chcą tego, co widzą w telewizji – mówi się im, aby poszli do swojego lekarza i zażądali recepty. Lekarze prowadzący prywatną praktykę bez protestów podporządkowują się życzeniom swoich pacjentów albo tracą swój cenny czas przeznaczony na badanie na odwodzenie ich od niepotrzebnych leków. Dr Wolfe dodaje, że w ramach poważnych badań ustalono, iż ludzie błędnie sądzą, że „FDA sprawdza wszystkie reklamy przed ich emisją i zezwala na bezpośrednie reklamowanie tylko bezpiecznych i najefektywniejszych leków”.46

 

Skąd wiadomo, że leki są bezpieczne?

Kolejnym aspektem medycyny naukowej, który społeczeństwo przyjmuje za oczywisty, jest testowanie nowych leków. W przeciwieństwie do przyjmujących leki chorych ludzi, leki są w zasadzie testowane na osobnikach stosunkowo zdrowych i nie przyjmujących innych leków, które mogłyby zniekształcić wynik testów. Kiedy leki zostaną już uznane za „bezpieczne” i trafią do spisu leków dopuszczonych do użytku, są oczywiście używane przez ludzi przyjmujących całą gamę innych leków i mających dodatkowo cały szereg innych schorzeń. Wtedy zaczyna się nowa faza testowania leku zwana fazą „po zatwierdzeniu”, na którą składa się dokumentowanie efektów ubocznych ujawnionych po trafieniu leku na rynek. W pewnym wiele mówiącym raporcie US General Accounting Office mówi się, że „ustalono, iż spośród 198 leków zaaprobowanych przez FDA w latach 1976–1985, 102 (51,5%) ujawniły w fazie «po zatwierdzeniu» bardzo poważne czynniki ryzyka... te bardzo poważne czynniki ryzyka to niewydolność i zawał serca, anafilaksja, depresja, zatrzymanie oddechu, napady padaczkowe, zapaść nerek i wątroby, ostre niedomogi krwi, wady wrodzone oraz toksyczność płodu i ślepota”.47

W programie dochodzeniowym NBC zatytułowanym Dateline zastanawiano się, czy lekarze domowi dorabiają dodatkowo jako przedstawiciele firm farmaceutycznych. Po trwającym rok śledztwie podano, że ponieważ lekarze mogą legalnie przepisywać dowolny lek każdemu pacjentowi cierpiącemu na dowolne schorzenie, firmy farmaceutyczne ostro promują „pozaetykietowe” i często niewłaściwe, nie sprawdzone, stosowanie tych leków mimo faktu, że te leki są dopuszczone do stosowania tylko w określonych okolicznościach, w których zostały sprawdzone.48

Czołowymi sprawcami niekorzystnych reakcji ubocznych są antybiotyki (17%), leki sercowo-naczyniowe (17%), chemioterapia (15%) i środki przeciwzapalne (15%).49

 

Jatrogenia spowodowana określonymi lekami – antybiotyki

W niedawnym artykule redakcyjnym dr Egger napisał, że po pięćdziesięciu latach rosnącego stosowania antybiotyków rocznie w Stanach Zjednoczonych zużywa się 13 607 800 kg antybiotyków50, z czego 11 339 800 kg zużywa się w hodowli zwierząt. Większość, 10 432 600 kg, jest stosowana w celu zapobieżenia chorobom, stresowi w transporcie oraz jako promotor wzrostu. Jedynie 907 200 kg jest podawanych w przypadkach określonych infekcji zwierząt. Dr Egger przypomina, że niskie stężenia antybiotyków można wykryć w wielu naszych posiłkach, w rzekach i strumieniach całego świata. Większość przecieka do wód z farm zwierzęcych.

Dr Egger twierdzi, że nadużywanie antybiotyków prowadzi do infekcji pokarmowych odpornych na antybiotyki. Salmonella jest w 20 procentach mielonego mięsa, zaś stałe wystawianie bydła na antybiotyki spowodowało, że 84 procent szczepów salmonelli jest odpornych na przynajmniej jeden z antysalmonellowych antybiotyków. Zakażone pokarmy pochodzenia zwierzęcego są przyczyną 80 procent salmonellozy u człowieka, czyli 1,4 miliona przypadków rocznie. Konwencjonalne podejście do tej epidemii polega na naświetlaniu żywności w celu zabicia wszystkich organizmów, lecz stałe stosowanie antybiotyków sprawia, że wracamy do punktu wyjścia. W przybliżeniu 20 procent kurczaków jest zakażonych bakterią Campylobacter jejuni, która jest odpowiedzialna za 2,4 miliona przypadków chorób człowieka rocznie. Pięćdziesiąt pięć procent tych organizmów jest odpornych na przynajmniej jeden z antycampylobacteriowych środków antybakteryjnych.

W roku 1999 w Danii wydano zakaz stosowania w rolnictwie promujących wzrost antybiotyków, co doprowadziło do ograniczenia ich stosowania z 205 570 kg do 88 800 kg rocznie. Kolejny raport ze Skandynawii mówi, że wycofanie antybiotycznych promotorów wzrostu nie ma lub ma minimalny wpływ na koszty produkcji żywności. Dr Egger ostrzega ponadto, że panujące w Ameryce antysanitarne metody hodowli zwierząt są przyczyną ich ciągłego stresu i infekcji, co zmusza hodowców do ciągłego stosowania antybiotyków. Twierdzi, że te warunki muszą ulec zmianie i jednocześnie musi nastąpić ograniczenie stosowania antybiotyków.

W Ameryce ludzie spożywają rocznie ponad 1 360 800 kg antybiotyków, co przy populacji liczącej 284 miliony ludzi oznacza, że na każdego mężczyznę, kobietę i dziecko przypada rocznie 10 łyżeczek od herbaty czystych antybiotyków. Dr Egger twierdzi, że wystawienie organizmów na działanie stałego strumienia antybiotyków zmodyfikowało między innymi takie patogeny, jak Streptococcus pneumoniae, Staplococcus aureus i entercocci.

W USA prawie połowa pacjentów z infekcjami górnych dróg oddechowych wciąż otrzymuje od lekarzy antybiotyki.51 Według CDC (Centers for Disease Control – Ośrodki Kontroli Chorób) 90 procent infekcji górnych dróg oddechowych to infekcje wirusowe, których nie należy leczyć przy pomocy antybiotyków. W Niemczech przewaga stosowania antybiotyków dla dzieci w wieku od 0 do 6 lat wynosiła 42,9 procent.52

Script logo
Do góry