Silnik napędzany energią stałych magnesów

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 5 (3/1999)
Tytuł oryginalny: „A Motor Powered by Permanent Magnets”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 6, nr 2

Jorma Hyypia

 

Artykuł ten ukazał się pierwotnie w wiosennym wydaniu nie ukazującego się już pisma Science & Mechanics (Nauka i mechanika) z roku 1980. Przedrukowujemy go w nadziei, że to urządzenie zainspiruje nowe pokolenie wynalazców do własnych poszukiwań. Z naszych ustaleń wynika, że konstruktor tego silnika, Howard Johnson, otrzymał na niego patent w roku 1979 oraz kolejny związany z nim w roku 1993.

Duncan M. Roads

 

— Nie udzielamy patentów na maszyny typu perpetuum mobile — oznajmili eksperci amerykańskiego urzędu patentowego.

— To nie będzie działało, ponieważ przeczy zasadzie zachowania energii — twierdzili kolejno jeden po drugim fizycy.

Wynalazca Howard Johnson nie jest jednak człowiekiem, którego można by łatwo zniechęcić takimi z pozoru autorytatywnymi opiniami. Dzisiaj jest posiadaczem patentu USA nr 4 151‍ 431, który opisuje sposób generowania siły motorycznej, jaką uzyskuje się w silniku konwencjonalnym, wykorzystując do tego energię zawartą w atomach stałych magnesów. Tak, tak! Johnson odkrył sposób budowy silnika, który pracuje bez dostarczania mu z zewnątrz energii elektrycznej ani jakiejkolwiek innej!

Ogromne znaczenie tego wynalazku jest wręcz oczywiste, zwłaszcza w obliczu alarmującego, narastającego kryzysu energetycznego. Johnson nie usiłuje jednak lansować swojego dzieła jako końcowego i ostatecznego rozwiązania wszelkich problemów związanych z brakiem energii. Ma przed sobą ważniejsze zadania do wykonania. Po pierwsze, istnieje potrzeba udoskonalenia jego prototypów laboratoryjnych i przekształcenia ich w urządzenia robocze działające niezawodnie w praktycznych zastosowaniach, a zwłaszcza udoskonalenia generatora prądu elektrycznego o mocy 5 kilowatów znajdującego się już w budynku, w którym prowadzi on swoje badania. Drugim i być może trudniejszym do wykonania zadaniem jest przekonanie grona sceptyków, że jego pomysły dadzą się praktycznie zastosować.

Johnson, który od dziesiątków lat zmaga się ze sceptykami, potrafi być bardzo przekonywający przy bezpośrednim spotkaniu, ponieważ ma do zaoferowania więcej niż tylko teorie – jest w stanie zademonstrować działające modele, które bez cienia wątpliwości generują siłę motoryczną wykorzystując do tego wyłącznie stałe magnesy.

Kiedy redaktor pisma Science & Mechanics wysłał mnie w tysiącmilową (1600 km) podróż do Blacksburga w stanie Wirginia w celu spotkania się z tym wynalazcą, jechałem tam jako „sceptyk z otwartym umysłem”, były naukowiec z zacięciem badawczym, który nie miał zamiaru dać się nabrać. W ciągu dwóch dni ze sceptyka stałem się „wierzącym”. Oto, jak do tego doszło.

 

Howard Johnson (1919–2008)

 

WYKONANIE CZEGOŚ NIE DO POMYŚLENIA

Howard Johnson nie traktuje „praw” nauki jako świętości. Zmaganie się z czymś, co jest nie do pomyślenia dla innych, jest jego drugą naturą. Jeśli jakieś prawo staje mu na przeszkodzie, bez respektu dla niego stara się je obejść, aby zobaczyć, co jest po jego drugiej stronie. Uporczywy opór, jaki spotyka go ze strony środowiska naukowego, tłumaczy następująco:

— Fizyka jest nauką o mierzeniu, zaś fizycy są szczególnie uczuleni na zasadę zachowania energii. Z tego względu stają się sędziami, którzy pouczają nas, których praw gry nie wolno nam łamać, przy czym nie mają zielonego pojęcia, o jaką grę chodzi. Tak się boją, że ja i moi współpracownicy pogwałcimy któreś z tych praw, że robią wszystko co możliwe, aby poucinać nam za to głowy!

Krytycy twierdzą, że Johnson oferuje rozwiązanie problemów energetycznych w rodzaju „bezpłatnego lunchu”1, i upierają się, że coś takiego w ogóle nie może istnieć.

Johnson protestuje, nieustannie przypominając, że nigdy nie sugerował, iż jego wynalazek dostarcza czegokolwiek w zamian za nic. Podkreśla fakt, że nikt nigdy nie wspomina o „bezpłatnym lunchu”, kiedy jest mowa o wyzwalaniu olbrzymich ilości energii przy pomocy reaktorów jądrowych i bomb atomowych. Uważa, że zasada działania jego wynalazku wykazuje duże podobieństwo do tego procesu.

Johnson jest pierwszym, który przyznaje, że nie ma pojęcia, skąd pochodzi energia, którą wykorzystuje. Sądzi jednak, że to może być energia związana z wirowaniem elektronów (ich spinem) – być może w postaci „nie znanych na razie cząsteczek”.

Jak inni fizycy reagują na sugestię Johnsona, że może istnieć cząsteczka atomowa zupełnie nie zauważona przez fizyków nuklearnych? Johnson powiada:

— Sądzę, że uczciwie będzie, jeśli powiem, że większość z nich jest wręcz oburzona.

Z drugiej strony kilku nawróconych naukowców, w tym związanych z wielkimi, szeroko znanymi laboratoriami naukowymi, zostało do tego stopnia zaintrygowanych tym wynalazkiem, że przyznają, iż musi istnieć jakieś wyjaśnienie tego zjawiska i że może nim być jakaś „cząsteczka” lub dotychczas nie znana własność struktury atomowej.

Artykuł ten opatrzony został wstępem opisującym w skrócie kontrowersje dotyczące jego wynalazku i aby być uczciwym wobec niego, przyjrzyjmy się jego twierdzeniom z otwartym umysłem, nawet jeśli będzie to oznaczało chwilowe odłożenia na bok dostojnej zasady oficjalnej nauki – przynajmniej do czasu, aż ta sprawa zostanie w pełni wyjaśniona. Główne pytanie, na które postaramy się tu odpowiedzieć, brzmi: Czy silnik Johnsona na stały magnes działa?

Zanim przystąpimy do poznania odpowiedzi na to pytanie, musimy wpierw odpowiedzieć sobie na inne, drążące niewątpliwie wszystkich pytanie: Czy Johnson jest rzetelnym badaczem, czy też może tylko zwariowanym wynalazcą w rodzaju „garażowego majsterklepki”? Przedstawiona poniżej krótka charakterystyka jego osoby nie pozostawia cienia wątpliwości, że mamy tu do czynienia z kompetentną i wiarygodną osobą.

Po siedmiu latach studiów w college’u i na uniwersytecie Johnson pracował przy projektach związanych z energią atomową w Oak Ridge, prowadził badania z zakresu magnetyzmu na rzecz firmy Burroughs oraz pełnił funkcję naukowego konsultanta w zakładach Lukens Steel. Partycypował w rozwoju medycznych przyrządów elektrycznych, z urządzeniami do wykonywania iniekcji włącznie. Skonstruował dla wojska ceramiczny tłumik, który zapewnia całkowite wyciszenie małego generatora na odległość 50 stóp (15 m). Tłumik ten jest produkowany od osiemnastu lat. Jego wkład w rozwój przemysłu silnikowego to: hamulec histerezyjny, nie powodujące blokowania materiały hamulcowe do zastosowań przeciw poślizgowych, nowa metoda regeneracji wykładzin hamulcowych oraz metoda rozpuszczania włókien azbestowych. Pracował również nad wyciszaniem małych silników oraz nad przewodnikami. Udoskonalił dziewięćdziesięciodwubiegunowy, bezszczotkowy generator, który został zastosowany w kołach Lincolnów jako kontroler poślizgu. To ostatnie urządzenie zredukowało koszt wcześniejszego urządzenia przez zastosowanie plastyków zbrojonych metalem w rotorze i stojanie. Ogólnie mówiąc, Johnson jest współwłaścicielem około 30 patentów z dziedziny chemii i fizyki.

Script logo
Do góry