Osteoporoza – kość niezgody

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 4 (2/1999)
Tytuł oryginalny: „Osteoporosis: The Bones of Contention”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 5, nr 6

Sherrill Sellman

 

NOWA CHOROBA, NOWY OBIECUJĄCY RYNEK DLA FIRM FARMACEUTYCZNYCH

Osteoporoza stała się ostatnio głośną sprawą i zarazem źródłem wielkich zysków firm farmaceutycznych. Osteoporoza uważana jest za chorobę dopiero od około dwudziestu lat. Uważa się, że cierpią na nią głównie kobiety ze świata cywilizowanego. Prowadzone w mediach kampanie reklamowe oraz powszechnie dostępne w aptekach i poczekalniach gabinetów lekarskich ulotki bez przerwy ostrzegają kobiety o niebezpieczeństwie utraty tkanki kostnej. Informacje podawane w reklamach mówią, że co druga kobieta, która ukończyła sześćdziesiąt lat, jest bardziej narażona na złamanie szyjki kości udowej z powodu osteoporozy (w przypadku mężczyzn osteoporoza dotknie co trzeciego) niż na raka sutka czy raka szyjki macicy razem wziętych. Szesnaście procent pacjentów cierpiących z powodu złamania szyjki kości udowej umrze w ciągu sześciu miesięcy od momentu doznania tego urazu, podczas gdy następne pięćdziesiąt procent będzie wymagało długoterminowej opieki zdrowotnej.1

Statystyki podają, że tylko w samych Stanach Zjednoczonych ponad dwadzieścia milionów osób choruje na osteoporozę, a około jednego miliona trzystu tysięcy cierpi co roku z powodu złamań kości będących następstwem osteoporozy. Dowiedzieć się z nich można również, że w samym roku 1993 Stany Zjednoczone poniosły 10 miliardów dolarów strat z powodu zmniejszenia produktywności oraz kosztów leczenia osób chorych na osteoporozę.2 Warto jednak przyjrzeć się nieco bliżej tym statystykom. To prawda, że z powodu złamania szyjki kości udowej umiera część mężczyzn i kobiet, jednak są to zazwyczaj ludzie bardzo starzy i wątłego zdrowia. Ludzie umierający z powodu złamania biodra nie zawsze należą do najbardziej chorowitych, w większości przypadków cierpią również na inne dolegliwości.

Kobiety nieustannie bombardowane są informacjami, że aby skutecznie walczyć z utratą tkanki kostnej, ich codzienna dieta musi zawierać produkty, których zadaniem jest uzupełnianie niedoboru wapnia w organizmie. Muszą to być preparaty uzupełniające niedobór wapnia oraz bogate weń produkty spożywcze, głównie nabiał. Lekarze bardzo często zalecają kobietom w okresie pomenopauzalnym długotrwałe zażywanie syntetycznego estrogenu, a w razie konieczności także odbudowujący tkankę kostną lek o nazwie „Fosamax”. Uzbrojona w ten potężny arsenał środków kobieta jest zapewniana, że przez resztę swojego życia nie będzie narażona na żadne złamania kości. Niestety, jest to dalekie od prawdy.

Ta najbardziej popularna metoda leczenia osteoporozy, jest faktycznie bardzo niebezpieczna dla zdrowia samej kobiety. Uważa się, że syntetyczny estrogen jest także jednym z czynników odpowiedzialnych za wywoływanie raka. Większość preparatów uzupełniających wapń w organizmie jest nie tylko nieskuteczna, ale może też prowadzić do wypłukiwania cennych minerałów z kości, zwapnień oraz powstawania kamieni w nerkach. I jeszcze jedno, w przeciwieństwie do powszechnie wyznawanych poglądów udowodniono, że nadmierne spożywanie produktów nabiałowych jest główną przyczyną utraty masy samej kości.

 

OSTEOPOROZOWY PRZEMYSŁ – GRZESZNE PRZYMIERZE

Osteoporoza w znaczący sposób wpłynęła na rozwój przemysłu farmaceutycznego. W roku 1996 sprzedaż tylko jednego leku na osteoporozę, „Premarinu”, przyniosła na całym świecie dochód w wysokości 940 milionów dolarów3, zaś roczne obroty przemysłu mleczarskiego to 20 miliardów dolarów4. Sprzedaż preparatów uzupełniających wapń w organizmie to kolejne setki milionów dolarów.

Przemysł czerpiący zyski z osteoporozy nie tylko stworzył ogromny rynek zbytu na swoje towary, ale został specjalnie zaprojektowany pod kątem kobiet. Mrożące krew w żyłach kampanie reklamowe przedstawiające osteoporozę jako „cichego złodzieja” kobiecych kości są oczywiście finansowane przez firmy sprzedające produkty, które mają rzekomo jej zapobiegać. Na swoje nieszczęście, wiele nieświadomych niczego kobiet, nie wie, że tak naprawdę padły ofiarą cichej zmowy zawartej między firmami farmaceutycznymi, lekarzami i przemysłem mleczarskim. Jest to jedno z najbardziej dochodowych i najlepiej zaplanowanych przedsięwzięć handlowych w historii.

Przeinaczając fakty, manipulując statystykami i zatajając wyniki badań naukowych, członkowie tego przymierza narażają zdrowie i życie wielu kobiet na ryzyko zapadnięcia na takie choroby, jak rak sutka i jajników, udary mózgu, choroby wątroby i pęcherzyka żółciowego, cukrzycę, choroby serca, różnego rodzaju alergie, kamienie nerkowe oraz zapalenia stawów.

 

POCZĄTKI OSZUSTWA

Druga wojna światowa przyczyniła się do wielkiego postępu w medycynie. Przed jej wybuchem firmy farmaceutyczne były w większości przypadków raczej niewielkie i zajmowały się głównie wytwarzaniem leków na bazie ziół. Prowadzone po wojnie różnego rodzaju badania przyczyniły się do szybszego rozwoju i postępu nauki, która na zawsze zmieniła oblicze medycyny.

W swojej książce The Menopause Industry (Przemysł menopauzalny) Sandra Coney podaje: „Wykorzystując siłę i prestiż nauki medycyna zmierza w kierunku ery «nowoczesności» i odrzuca «ręce, które leczą», uważając je za anachronizm. Medycyna rozwija technokrację, której eksperci wyposażani są w chemię i różnego rodzaju urządzenia medyczne”.5

Opanowanie technologii wytwarzania syntetycznych hormonów wpłynęło na gwałtowny rozwój firm farmaceutycznych. Stworzenie pierwszego syntetycznego estrogenu – diethylstilboestrolu (bardziej znanego jako DES) – umożliwiło dostarczenie tego leku na rynek farmaceutyczny w ogromnych ilości i po niskiej cenie. Niedługo potem opracowano metodę syntezy hormonów sterydowych z moczu ciężarnych klaczy (lek ten znany jest pod handlową nazwą „Premarin”).

Wprowadzenie w roku 1960 na rynek doustnych środków antykoncepcyjnych zapoczątkowało używanie na szeroką skalę tego rodzaju preparatów. Kilka lat później, w roku 1966, uwaga firm farmaceutycznych skupiła się głównie na kobietach będących w okresie menopauzy.

Krążyły mity mówiące, że kobiety, które nie zażywają syntetycznego estrogenu w okresie przekwitania, są narażone na całkowitą utratę zdrowia. Poglądy te szerzyły się lotem błyskawicy wśród mieszkańców uprzemysłowionego świata. Tego rodzaju pogłoski były wspaniałą reklamą dla firm farmaceutycznych i ich produktów. Kobiety z ochotą zażywały owo „źródło młodości”, jakim była dla nich pigułka zawierająca estrogen.

I chociaż przez ostatnie trzydzieści lat ostrzegano przed niekorzystnym wpływem syntetycznego estrogenu na zdrowie kobiet, to jednak żądza zysku skutecznie zagłuszała wszystkie te ostrzeżenia. Powszechnie wiadomo było, że estrogen, zwłaszcza w tej formie, w jakiej znajduje się w „Premarinie”, może przyczyniać się do powstawania raka śluzówki macicy.

Sandra Coney pisze: „Już w roku 1947 młody badacz z Uniwersytetu Columbia, dr Saul Gusberg, zauważył występowanie nienaturalnego krwawienia u osób zażywających estrogen. Badania patologiczne pobranych za pomocą kiretażu próbek wykazały występowanie nadpobudliwości śluzówki macicy”.6

Cała sprawa wybuchła w roku 1975 wraz z publikacją artykułu w prestiżowym piśmie medycznym New England Journal of Medicine. Artykuł ten przedstawiał wyniki badań. Wynikało z nich, że kobiety przyjmujące estrogen w postaci pigułek są 7,6 razy bardziej narażone na raka śluzówki macicy od kobiet nie zażywających go. U kobiet przyjmujących estrogen przez dłuższy czas ryzyko zapadnięcia na tę odmianę raka wzrasta jeszcze bardziej. Kobiety przyjmujące estrogen od siedmiu lub więcej lat są czternastokrotnie bardziej narażone od tych, które nie zażywają go w ogóle.7

W tym samym miesiącu, w którym ukazał się ten artykuł, przedstawiciele California Cancer Registry (Kalifornijskiego Centrum Rejestrowania Przypadków Raka) potwierdzili podane w nim wyniki. Wśród ponad pięćdziesięcioletnich białych kobiet w latach 1969–1974 nastąpił ponad osiemdziesięcioprocentowy wzrost zapadalności na raka śluzówki macicy.8

W końcu nauka sama dowiodła że zażywanie estrogenu stanowi zagrożenie dla zdrowia. Przypuszcza się, że poza wywoływaniem raka macicy estrogen jest także częściowo odpowiedzialny za raka sutka, jajników, pęcherzyka żółciowego, choroby wątroby oraz cukrzycę. Coraz częściej zastanawiano się, czy zażywanie syntetycznego estrogenu nie wywołuje jeszcze innych niepożądanych efektów ubocznych?

Sprzedaż sztandarowego produktu firmy farmaceutycznej Ayerst, „Premarinu”, z dnia nadzień zaczęła spadać, a co za tym idzie również zyski tej firmy. Na całym świecie nastąpił gwałtowny spadek sprzedaży leków hormonalnych. W latach 1975–1976 popyt na estrogen zmalał do osiemnastu procent, a w latach 1976–1977 do dziesięciu.9

Script logo
Do góry