Technologia 5G – kompleksowy obraz
Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 127 (5/2019)
Tytuł oryginalny: „5G: The Big Picture”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 26, nr 4
Dr Jeremy Naydler
Copyright © 2019
5G z kosmosu
W listopadzie 2018 roku amerykańska Federalna Komisja Łączności (Federal Communications Commission; w skrócie FCC) upoważniła należącą do Elona Muska zajmującą się lotami kosmicznymi firmę SpaceX do wysłania floty 7518 satelitów. Ma to na celu ukończenie ambitnego planu zakładającego świadczenie satelitarnych usług szerokopasmowych w każdym zakątku świata.
Satelity będą działać na wysokości blisko 210 mil (338 km) i napromieniowywać Ziemię bardzo wysokimi częstotliwościami między 37,5 a 42 gigaherców. Ta flota będzie stanowić dodatek do mniejszej floty SpaceX złożonej z 4425 satelitów, zatwierdzonej już wcześniej w tym samym roku przez FCC, która będzie okrążać Ziemię na wysokości mniej więcej 750 mil (1207 km) i zalewać nas częstotliwościami między 12 a 30 gigaherców. Całkowita liczba satelitów SpaceX ma więc osiągnąć niewiele poniżej 12 000.
Obecnie jest około dwóch tysięcy w pełni funkcjonujących satelitów okrążających Ziemię. Niektóre wysyłają ku ziemi sygnały GPS (albo „SatNav”), inne transmitują telewizję lub dostarczają usługi telefonii komórkowej, a jeszcze inne odbijają w tę i z powrotem fale radarowe, tworząc obrazy dla meteorologów i wywiadu wojskowego. Ziemia jest więc już całościowo napromieniowywana z przestrzeni kosmicznej.
Nowe floty SpaceX spowodują ogromny wzrost liczby satelitów na niebie nad naszymi głowami i równie ogromny wzrost promieniowania docierającego z nich do naszej planety. Flota satelitów SpaceX jest jednak tylko jedną z kilku, które zostaną wystrzelone w następnych latach, wszystkie w tym samym celu – w celu dostarczania globalnych usług szerokopasmowych.
Inne firmy, w tym Boeing, One Web i Spire Global też szykują swoje mniejsze floty, w wyniku czego całkowita liczba wysłanych nowych satelitów szerokopasmowych wyniesie blisko 20 000 – każdy z nich będzie napromieniowywał Ziemię podobnymi częstotliwościami.1
Skąd to nagłe poruszenie? Nowe floty satelitów mają wesprzeć wspólny globalny wysiłek na rzecz „polepszenia” elektromagnetycznego otoczenia na świecie. To ulepszenie powszechnie określa się jako „5G”, czyli sieć bezprzewodową piątej generacji.
W kręgach technicznych pojawił się zwyczaj mówienia o wprowadzeniu 5G jako tworzeniu nowego globalnego „elektronicznego ekosystemu”. Sprowadza się to do geoinżynierii na niespotykaną dotychczas skalę. Chociaż sprzedaje się to opinii publicznej jako poprawę jakości strumieniowania wideo dla mediów i rozrywki, tak naprawdę stoi za tym tworzenie warunków, w ramach których elektroniczna czy też „sztuczna” inteligencja będzie mogła stać się jeszcze większą częścią naszego życia.
W poprzednim artykule opublikowanym na jesieni 2017 roku w 85 numerze magazynu New View zatytułowanym „Radiation, Robot Bees and 5G” („Promieniowanie, robotyczne pszczoły i 5G”) podałem, że wprowadzenie 5G będzie wymagało setek tysięcy nowych minimasztów telefonii komórkowej (określanych też jako „stacje bazowe”) w ośrodkach miejskich w całej Wielkiej Brytanii i dosłownie milionów nowych masztów w miastach w pozostałej części świata. Wszystkie one będą emitowały promieniowanie o częstotliwościach i mocach znacznie wyższych od tych, z którymi mamy w tej chwili styczność.
Te nowe maszty są o wiele mniejsze od tych, które teraz widać obok naszych autostrad i na dachach budynków. Będą dyskretnie umieszczane po bokach sklepów i urzędów lub przytwierdzane do latarń. 20 000 satelitów to niezbędny dodatek do tego realizowanego na powierzchni ziemi przedsięwzięcia, gdyż zagwarantują one, że obszary wiejskie, jeziora, góry, lasy, oceany i pustkowia, gdzie nie ma ani budynków, ani latarń, również zostaną włączone do tej nowej elektronicznej infrastruktury. Ani jeden cal kuli ziemskiej nie będzie wolny od ich promieniowania.
Biorąc pod uwagę skalę tego projektu, to zadziwiające, jak mało ludzi zdaje sobie sprawę z ogromu tego, co właśnie zaczyna powstawać wokół nas. Bardzo niewiele osób słyszało w ogóle o 20 000 nowych satelitów, które mają przekształcić naszą planetę w tak zwaną „inteligentną planetę”, napromieniowując nas dzień i noc. W mediach krajowych nie słychać głosów kwestionujących informacje dotyczące geoinżynierii w zakresie nowego globalnego środowiska elektromagnetycznego.
Przeciwnie, panuje radosne przekonanie, że technologia musi ciągle dokonywać postępu, a obecność w naszym życiu coraz „inteligentniejszych” maszyn i gadżetów, które z każdym rokiem stają się mądrzejsze i zdolniejsze, jest nieuchronną częścią tego postępu. A kto nie chce postępu? Prawie każdy uwielbia swoje lśniące i kusząco zaprojektowane telefony, pady i wirtualnych asystentów i postrzega je jako nieodzowną część swojego życia.
Ale powinniśmy zadać sobie pytanie, czy chcemy też coraz silniejszego kontaktu środowiska naturalnego i wszystkich żywych istot, w tym nas, z coraz większą ilością promieniowania elektromagnetycznego. Czy to możliwe, że nie pociąga to za sobą żadnych niepożądanych konsekwencji zdrowotnych, jak twierdzi rząd i przemysł? Jeśli fale elektromagnetyczne łączące nasze smartfony z Internetem przenikają przez cegły, kamienie i cement, to co się dzieje, kiedy te same fale docierają do naszych ciał?
Z pewnością nie odbijają się od nas! Przenikają do ludzkiego organizmu. Stopień, w jakim są pochłaniane, można precyzyjnie zmierzyć za pomocą czegoś, co nazywa się swoistym tempem pochłaniania energii (specific absorption rate; w skrócie SAR) wyrażanym w watach na kilogram tkanki biologicznej. Kiedy wypełniamy nasze domy Wi-Fi, napromieniowujemy stale nasze ciała. Kiedy trzymamy smartfon przy naszym uchu, fale elektromagnetyczne napromieniowują nasze mózgi. Czy naprawdę sądzimy, że to może być zupełnie nieszkodliwe?
Ryc. 1.