We wrześniu 2001 roku uzyskałam odpowiedź z Biura Obwieszczeń FDA, która brzmiała: „Usilnie zalecamy, aby poczekała pani do czasu zakończenia procesu oceny, kiedy to prześlemy pani komplet wyników”. Badania miano zakończyć do stycznia 2002 roku. Minęły już dobre dwa lat od momentu wystosowania przeze mnie pierwszego żądania i pięć lat od momentu rozpoczęcia badań tej karmy.
Ostatecznie na początku marca 2002 roku opublikowano wyniki. Spośród 74 analizowanych próbek ponad połowa zawierała ślady tego środka w ilości dochodzącej do 32 części na miliard (ppb). We wcześniejszych, przeprowadzonych w roku 1998, badaniach FDA natrafił na inne produkty zawierające ten środek, jednak nie podano w jakich ilościach. Wyniki obydwu badań można obejrzeć na stronie internetowej CVM/FDA pod adresem: www.fda.gov/cvm/efoi/dfchart.htm.
CVM/FDA podjął się również oceny ryzyka, na jakie narażone są psy, które jedzą pentobarbital sodu zawarty w karmie. Przez osiem dni podawano pewnej, nie ujawnionej, liczbie psów ten środek w różnych stężeniach i okazało się że „psy, którym podawano od 150 do 500 mikrogramów pentobarbitalu raz dziennie przez osiem tygodni miały istotnie pod względem statystycznym powiększoną wątrobę (w stosunku do wagi ciała) w porównaniu z grupą kontrolną. Przyrost wagi wątroby wiąże się ze wzrostem wytwarzania przez nią cytochromowych enzymów P450”. Raport kończył się konkluzją, z której wynikało, że „istnieje małe prawdopodobieństwo, aby stężenia pentobarbitalu, na jakie mogą być wystawione zwierzęta spożywające karmę, miały jakikolwiek niekorzystny wpływ na ich zdrowie”. Ponadto CVM/FDA przyznał, że te stężenia – trudno powiedzieć jakie – pentobarbitalu sodu znaleziono również w potrawach przeznaczonych dla ludzi i że te produkty zostaną natychmiast usunięte z rynku.
W piśmie od Stephena Sundlofa, dyrektora CVM/FDA, z 22 marca 2002 roku dotyczącym moich pytań w sprawie tego środka, którego, jak mówią federalne przepisy, „nie należy podawać dla zwierząt przeznaczonych do spożycia”, pisze: „Co się tyczy eutanazji z zastosowaniem pentobarbitalu sodu, nie może być mowy o czasie ustania jego działania, jako że mechanizm jego działania polega na odkładaniu się w tkankach, tak więc nie można go stosować do eutanazji zwierząt, które są przewidziane do konsumpcji przez człowieka lub zwierzęta”.
Tak więc nie może on występować w pożywieniu przeznaczonym dla ludzi lub zwierząt, a mimo to FDA nie planuje podjęcia jakichkolwiek kroków zapobiegawczych lub zakazujących obecności tego środka w karmie dla zwierząt domowych.
Czyż więc nie zabijamy powoli naszych domowych zwierząt za każdym razem, gdy podajemy im przemysłowo produkowane pożywienie?
Chociaż FDA przetestowała szereg pokarmów dla zwierząt domowych, nadal nie wiemy, czy pokarm, który podajemy naszym domowym zwierzętom, zawiera ten środek, tak jak nie wiemy, jakie będą długoterminowe skutki jego wchłaniania. Każda partia utylizowanego materiału, mięsa, jest inna. Wszystko zależy od tego, jakie zwierzęta są utylizowane danego dnia, czy poddano je procesowi eutanazji, czy zginęły w terenie, czy też zabito je jakąś inną metodą.
Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat obserwowaliśmy również cały szereg innych gatunków, głównie ptaków drapieżnych, ginących po spożyciu psów i kotów poddanych eutanazji i pochowanych w wygrzebanych w ziemi dołach. Pentobarbital sodu pozostaje w tkankach tych zwierząt przez długi czas. Obserwowaliśmy także niedźwiedzie, a nawet tygrysy, ginące po zjedzeniu zwierząt poddanych eutanazji poprzez wstrzyknięcie im tego środka.
Jest jasne, że wszelkie zwierzęta poddane eutanazji za pomocą pentobarbitalu sodu winny być spalone – w żadnym wypadku nie wolno ich utylizować i karmić nimi innych zwierząt.
SPRAWDZANIE DNA POKARMU DLA ZWIERZĄT DOMOWYCH
CVM/FDA podjął się również sprawdzenia DNA pożywienia dla psów, które badał. Wyniki tych analiz ogłoszono w styczniu 2001 roku i w komunikacie prasowym czytamy, że nie znaleziono w nim ani kociego, ani psiego DNA. Dalej czytamy: „Obecnie sądzimy, że pentobarbital sodu dostaje się do karmy dla zwierząt domowych poprzez bydło lub poddawane eutanazji konie”. Jednak większość weterynarzy oświadczyła, że pentobarbital sodu jest bardzo rzadko, jeśli w ogóle, stosowany do eutanazji bydła, głównie dlatego że jego cena jest „zaporowa”. Bydło jest zabijane specjalnym prętem lub strzałem z broni palnej. Konie bywają czasami zabijane przy użyciu tego środka, lecz poza szczególnymi okolicznościami, jak na przykład poważny uraz w czasie wyścigów, stosuje się do tego celu metody identyczne jak w przypadku bydła.
Wyniki testów DNA były bardzo ogólnikowe i nie zawierały informacji, jakimi metodami je przeprowadzono. Ogólnie można je sprowadzić do stwierdzenia: „Zapewniamy, że w pożywieniu, które testowaliśmy, nie znaleziono ani kociego, ani psiego DNA”.
Po skonsultowaniu się z szeregiem naukowców sądowych doszłam do wniosku, że jeśli CVM/FDA rzeczywiście przeprowadził takie testy, to rodzaj zastosowanej metody jest szczególnie istotny. Nie podano jednak żadnych informacji na ten temat. Nie podano również informacji, czy test był wykonany na wszystkie metabolity pentobarbitalu. Tym razem zrezygnowałam z próśb o dokumentację badań i bezzwłocznie wypełniłam stosowny kwestionariusz, żądając jej wydania, powołując się na Ustawę o Wolności Informacji (FOIA). Był 3 marca 2002 roku.
Oczekiwanie znowu się przeciągało. W międzyczasie słałam e-maile do CVM/FDA, pytając, co się dzieje z moim żądaniem. 20 grudnia otrzymałam coś, co, jak miałam nadzieję, miało być informacją, na jakiej mi zależało, ale okazało się, że jest to kopia pracy zatytułowanej „Uzasadnienie zastosowania metody Łańcuchowej Reakcji Polimerazy do wykrywania w karmie utylizowanych materiałów pochodzenia bydlęcego”. Poinformowano mnie, że jest to dokument „podobny” do tego, jakiego żądałam. To nie było to, o co mi chodziło, i gdyby mi na tym właśnie zależało, to bym o to poprosiła.
14 stycznia 2003 roku skontaktowałam się ze Stevenem Ungerem, rzecznikiem praw obywatelskich z ramienia FDA, który przyrzekł mi, że zajmie się tą sprawą. Pod koniec stycznia, kiedy nie było mnie w kraju, Unger napisał do mnie, powiadamiając mnie, że CVM/FDA odmówił spełnienia mojego żądania i że tę odmowę przesłano mi 22 stycznia. Zgodnie z prawem na złożenie odwołania ma się miesiąc od momentu otrzymania odmowy. Był 13 lutego i wciąż jej nie miałam. W końcu poprosiłam ich, by mi ją przefaksowali, na co przystali z niechęcią. Jako ciekawostkę mogę podać, że wysłana pocztą odmowa otarła do mnie pod koniec kwietnia.
Według dra Larkinsa, rzecznika praw obywatelskich z ramienia CVM, odmówiono mi udostępnienia raportu, ponieważ informacja, którą opublikował CVM, nie była końcowym raportem i została stworzona jako „pisemne podsumowanie słownych oświadczeń wygłoszonych w czasie kilku zebrań”. Inaczej mówiąc, informacje o DNA, które ogłosił CVM, nie są warte papieru, na którym je spisano.
Kiedy już zostało mi kilka dni na złożenie odwołania, przygotować je w moim imieniu zgodził się rzecznik praw obywatelskich z ramienia organizacji Ruch na Rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt (People for the Ethical Treatment of Animals; w skrócie PETA). Wysłałam je 15 lutego do biura FOIA2 jako przesyłkę poleconą. Za pomocą systemu śledzenia poczty i po zasięgnięciu informacji na poczcie ustaliłam, że do 27 lutego mój list nie dotarł do właściwego urzędnika. 28 lutego urzędnik FOI, biorąc pod uwagę kłopoty, jakie miałam z CVM/FDA, powiadomił mnie, że moje odwołanie zostanie przyjęte, jeśli natychmiast przefaksuję je, co też uczyniłam jeszcze tego samego dnia.
Jest oczywiste, że CVM/FDA wyczuwał niepokój przemysłu wytwarzającego karmę dla zwierząt domowych z racji stosowania przezeń zwierząt poddawanych eutanazji jako jej składnika. Po komunikacie prasowym stwierdzającym, że w karmie dla psów nie znaleziono ani psiego, ani kociego DNA, agencja sądziła, że właściciele zwierząt zrezygnują z konfrontacji z przemysłem i nie będą wnikać, czy ich martwi ulubieńcy są wykorzystywani jako źródło protein w jego produktach.