Przyjrzyjmy się teraz udziałowcom Fed. Według badacza Ericka Samuelsona w listopadzie 1997 roku Nowojorski Bank Rezerwy Federalnej (który dominuje nad pozostałymi 11 filiami, jeśli chodzi o ilość posiadanych akcji, kontrolę i wpływy), posiadający jedyne stałe miejsce w Federalnym Komitecie Wolnego Rynku (Federal Open Market Committee) i kontrolujący całość operacji papierami wartościowymi, posiada 19 752 655 udziałów i jest na zasadzie większościowej własnością dwóch banków: Banku Chase Manhattan (który połączył się obecnie z Bankiem Chemicznym) z 6 389 445 udziałami, czyli 32,35 procent udziałów, i Citibank NA z 4 051 851 udziałami, czyli 20,51 procent. Razem oba banki posiadają 10‍ 441 295 udziałów, czyli 52,86 procent, co stanowi większościowy pakiet kontrolny.

Jednym z najbardziej zagorzałych krytyków Fed w Kongresie był Luis T. McFadden (republikanin ze stanu Pensylwania), Przewodniczący Komitetu ds. Bankowości i Waluty Izby Reprezentantów (House Banking and Currency Committee) w okresie Wielkiego Kryzysu. W roku 1932 stwierdził on wprost:

 

Mamy w tym kraju jedną z najbardziej skorumpowanych instytucji, jakie kiedykolwiek znał świat. Mam tu na myśli Zarząd Rezerwy Federalnej... Ta przeżarta złem instytucja zubaża obywateli Stanów Zjednoczonych... i praktycznie doprowadziła nasz rząd do bankructwa. Uczyniła to przy pomocy skorumpowanej działalności kontrolujących ją sępów finansowych.

 

Senator Barry Goldwater często krytykował Fed:

 

Większość Amerykanów nie rozumie operacji dokonywanych przez międzynarodowych finansistów... Konta Systemu Rezerwy Federalnej nigdy nie były sprawdzane. Instytucja ta działa poza możliwościami kontrolnymi Kongresu i... manipuluje wypłacalnością Stanów Zjednoczonych.

 

Każdy powinien zrozumieć, że począwszy od dnia, w którym uchwalono Konstytucję, ludzie czerpiący zyski z działalności banków centralnych będących własnością prywatną, takich jak Fed, lub „Zmieniacze Pieniądza”1, jak ich nazwał prezydent Madison, do dzisiaj prowadzą walkę o to, kto będzie emitował amerykańskie pieniędze.

Dlaczego jest tak ważne, kto drukuje pieniądze? Aby móc odpowiedzieć na to pytanie, potraktujmy pieniądz jako towar. Jeśli posiada się monopol na produkcję towaru, którego wszyscy potrzebują i nigdy nie mają go dosyć, wówczas uzyskuje się wiele możliwości osiągania profitów oraz potężne wpływy polityczne. I o to w tej walce chodzi.

Od początku Stanów Zjednoczonych władza nad pieniądzem przechodziła z rąk do rąk między Kongresem i swego rodzaju prywatnym bankiem centralnym. Amerykanie pokonali cztery prywatne banki centralne, po czym ulegli piątemu. Stało się w czasie osłabienia narodu wywołanego Wojną Secesyjną.

Ojcowie Założyciele2 znali zagrożenia wypływające z będącego własnością prywatną banku centralnego. Po pierwsze, wiedzieli, jak będący własnością prywatną brytyjski bank centralny, Bank of England, doprowadził do tak dużego zadłużenia, że Parlament musiał nałożyć niesprawiedliwe podatki na kolonie w Ameryce. Benjamin Franklin twierdził, że właśnie to było przyczyną Amerykańskiej Rewolucji3.

Większość Ojców Założycieli zdawała sobie sprawę z potencjalnych niebezpieczeństw systemu bankowego i obawiała się przejmowania przez bankowców bogactw i wpływów.

Thomas Jefferson ujął to następująco:

 

Jestem głęboko przekonany, że instytucje bankowe stanowią dla naszej wolności większe zagrożenie niż armie gotowe do ataku. Już obecnie wytworzyły one arystokrację finansową, która działa na przekór rządowi. Prawo emisji pieniądza winno być odebrane bankom i przywrócone ludziom, którym się ono prawnie należy.

 

Ta zwięzła wypowiedź Jeffersona stanowi propozycję rozwiązania większości problemów ekonomicznych współczesności.

James Madison, główny autor Konstytucji, zgadzał się z tym. Warto zauważyć, że rządzących bankiem centralnym nazywał „Zmieniaczami Pieniądza”. Madison wypowiadał się bardzo krytycznie na temat ich działalności:

 

Historia pokazuje, że Zmieniacze Pieniądza posuwają się do różnych nadużyć, intryg, oszustw i środków przemocy umożliwiających im kontrolę rządu poprzez kontrolę pieniądza i jego emisji.

 

Bój o prawo emisji pieniądza jest główną walką toczoną przez całą historię Stanów Zjednoczonych. O to prawo toczono całe wojny. W celu zdobycia tego przywileju wywoływano kryzysy. Począwszy od I wojny światowej o tej bitwie bardzo rzadko znaleźć można jakiekolwiek wzmianki w prasie bądź podręcznikach historii.

 

Współudział mediów

Do chwili wybuchu I wojny światowej Zmieniacze Pieniądza przechwycili dzięki swoim zasobom kontrolę nad prasą w Stanach Zjednoczonych.

W roku 1912 w czasie przesłuchań Senackiej Komisji ds. Przywilejów i Wyborów przedstawiono list napisany przez członka Izby Reprezentantów, Josepha Sibleya (Pensylwania), agenta Rockefellera w Kongresie, skierowany do Johna D. Archbolda, pracownika należącego do Rockefellera Standard Oil. Oto, co w nim czytamy:

 

Potrzeba literackiego biura, i to nie na dzień lub okres kryzysu, ale w celu stałej kontroli Associated Press i związanych z nią alei. Będzie to trochę kosztowało, ale ostatecznie się opłaci.

 

Poproszony w roku 1953 o wzniesienie toastu na zebraniu Nowojorskiego Klubu Prasowego John Swinton, były redaktor naczelny New York Timesa nazywany przez swoich zawodowych odpowiedników „dziekanem zawodu”, powiedział:

 

W Ameryce nie istnieje coś takiego jak niezależna prasa, z wyjątkiem lokalnych gazet w małych mieścinach. Wiecie o tym dobrze tak jak i ja. Nikt z was nie odważy się wypowiedzieć swojej własnej, szczerej opinii, a nawet gdyby ktoś z was się na to zdobył, wiedziałby, że i tak nie ukazałaby się ona drukiem.

Płacą mi 150 dolarów tygodniowo za to, bym trzymał swoje prawdziwe poglądy z dala od gazet, do których pisuję. Wam również płacą podobne pobory za podobne usługi. Gdybym choć w jednym numerze mojej gazety wyraził swoją szczerą opinię, wówczas w niespełna 24 godziny straciłbym pracę. Człowiek, który byłby na tyle głupi, aby wyrażać swoje własne opinie, szybko znalazłby się na ulicy w poszukiwaniu innej pracy.

Zadaniem nowojorskiego dziennikarza jest kłamać, wypaczać, zniekształcać, obrzucać błotem, podlizywać się Mamonie i sprzedawać swój kraj i rasę za kawałek codziennego chleba lub pobory, co na jedno wychodzi.

Jesteśmy narzędziami, wasalami bogaczy kryjących się za kulisami. Jesteśmy marionetkami. Tamci ludzie pociągają za sznurki, a my tańczymy, jak nam zagrają. Nasz czas, nasze talenty, nasze życia, nasze możliwości – wszystko to jest własnością tych ludzi. Jesteśmy intelektualnymi prostytutkami.

(Powyższy cytat pochodzi z książki Przerwanie milczenia T. St Johna Gaffneya, str. 4)

 

Taka była prasa Stanów Zjednoczonych w roku 1953 i takie są media dzisiejszej Ameryki. Kontrola prasy i później kontrola mediów elektronicznych (radio i telewizja) zostały wdrożone przy pomocy bardzo starannie zaplanowanych posunięć, które doprowadziły w konsekwencji do obecnego stanu, w którym wszystkie główne środki masowego przekazu oraz najważniejsze agencje prasowe będące źródłem większości wiadomości są kontrolowane przez Zmieniaczy Pieniądza.

Niektóre aspekty owej kontroli prasy omówił członek Izby Reprezentantów, Callaway, w Protokółach Kongresu (vol. 54, 9 lutego 1917, str. 2947):

 

W marcu 1915 roku przedsiębiorstwa J.P. Morgana – przemysł stalowy, stocznie, kosmetyki – i ich kooperanci „kupiły” 12 wysoko postawionych w prasie ludzi i zleciły im zadanie wyselekcjonowania najbardziej wpływowych w Stanach Zjednoczonych gazet i opanowania takiej ich liczby, która zapewniałaby kontrolę polityki codziennej prasy...

Okazało się, że wystarczy do tego wykupienie 25 największych gazet... Zawarto swego rodzaju ugodę: wykupiono politykę tych gazet za comiesięczną opłatę. Każda z tych gazet otrzymała odpowiedniego redaktora, którego zadaniem był nadzór i redakcja wiadomości dotyczących zagadnień związanych z przygotowaniami do konfliktu, wojskowością, polityką finansową oraz innymi kwestiami o zasięgu państwowym i międzynarodowym istotnymi dla nabywców.

 

Kilka lat temu trzy czwarte posiadaczy pakietów kontrolnych ABC, CBS, NBC i CNN stanowiły banki, takie jak Chase Manhattan Corporation, Citibank, Morgan Guaranty Trust oraz Bank of America. Dziesięć takich korporacji kontrolowało 59 magazynów (łącznie z Time’em i Newsweekiem), 58 gazet (w tym New York Timesa, The Washington Post i Wall Street Journal) oraz szereg wytwórni filmowych, dając w ten sposób – z niewielkimi wyjątkami, takimi jak na przykład część ABC wykupiona przez Disneya – głównym bankom z Wall Street praktycznie pełny tytuł własności środków masowego przekazu.

Obecnie zaledwie 50 miast w Ameryce ma więcej niż jedną codzienną gazetę i są one w posiadaniu tej samej grupy. Zaledwie 25 procent spośród 1500 dzienników jest własnością wydawców niezależnych. W ostatnich latach ta koncentracja gwałtownie rośnie i struktura własności jest już prawie monolityczna i odzwierciedla wyżej opisany sposób kontroli. Oczywiście dokłada się wielu starań, aby ogłupić społeczeństwo za pomocą pozorowania konkurencyjności, na przykład poprzez pozostawienie oryginalnych znaków firmowych oraz koordynatorów poszczególnych programów, a także innych błahostek, których zadaniem jest wywoływanie wrażenia obiektywizmu, któremu w oczywisty sposób przeczy jednolity system własnościowy oraz kontrola redakcyjna. Prowadzi to do całkowitego „zaciemniania” prawdziwych informacji oraz blokowania krytycznego podejścia do kontroli kraju przez bankowców.

Script logo
Do góry