Terapia enzymowa

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 35 (3/2004)
Tytuł oryginalny: „Enzyme Nutrition Therapy: Beyond a Raw Food Diet”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 11, nr 1

Mark Rojek

część 2

część 1  część 3

WYZWANIA WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA

Dr Edward Howell, pionier klinicznego zastosowania roślinnych enzymów, rozpoczął w latach dwudziestych XX wieku pracę w sanatorium naturalnego leczenia dra Henry’ego Lindlahra położonym w pobliżu Chicago w stanie Illinois. Dr Lindlahr jest uważany przez wielu za „Ojca Naturopatii”, który starał się uświadomić społeczeństwo po wyleczeniu go z cukrzycy przez ojca Sebastiana Kneippa, lekarza naturopaty z Bawarii. Do ratowania zdrowia swoich pacjentów ojciec Kneipp stosował „kurację zimnej wody” i zioła.

Badania prowadzone przez dra Howella i jego obserwacje doprowadziły go do przekonania, że jeśli uda mu się zastąpić utracone w procesie gotowania i przetwarzania pokarmów enzymy, wówczas składniki odżywcze będą mogły być lepiej spożytkowywane. W roku 1932 założył Narodową Spółkę Enzymatyczną, której zadaniem było wytwarzanie enzymów jako środka wspomagającego trawienie. W czasie swojej praktyki klinicznej był świadkiem uzdrowienia setek pacjentów cierpiących na chroniczne choroby zwyrodnieniowe.

Dr Howell zalecał dietę składającą się przynajmniej w 75 procentach z pokarmów w stanie surowym oraz przyjmowanie roślinnych enzymów trawiennych razem z resztą pożywienia. W wywiadzie, którego udzielił pod koniec życia, podkreślał, że nawet jeśli ktoś spożywa głównie pokarmy w stanie surowym, nadal jest ważne, żeby przyjmował dodatkowo skoncentrowane enzymy roślinne. Uzupełnianie tego, co nazywał „bankiem enzymów”, dawało pewność zachowania zdrowia do późnych lat i unikania chorób.

Aczkolwiek spożywanie wyłącznie surowych pokarmów byłoby rozwiązaniem idealnym, w większości przypadków nie jest to ze względów praktycznych możliwe. Nawet jarzyny z rodziny krzyżowych (brokuły, brukselka, kapusta, kalafior i jarmuż) nie powinny być spożywane na surowo. Zawierają one bowiem czynniki inhibitujące tarczycę, które winne być zniszczone przez gotowanie.

Chociaż ludzie są coraz lepiej zorientowani w zasadach dietetyki, wartościach odżywczych i medycynie alternatywnej, przeciętny człowiek woli, aby ktoś inny „ustalił” to w jego przypadku. Dzięki medialnemu nawałowi reklam ludzie polegają zazwyczaj na sprzedawanych bez recepty specyfikach. Kombinacja propagandy z naiwnością sprawia, że przeciętny człowiek nie podejmuje pełnej odpowiedzialności za swoje zdrowie.

Zmiana systemu odżywiania na taki, w którym surowe pokarmy stanowiłyby większość, wymagałaby kompletnego przeobrażenia przemysłu spożywczego i farmaceutycznego oraz reedukacji społeczeństwa w zakresie przygotowywania posiłków. W niektórych kulturach mogłoby to nawet stanowić wyzwanie dla wierzeń o charakterze religijnym, a z całą pewnością doprowadziłoby do konfrontacji z najpotężniejszym przemysłem na świecie – kartelem farmaceutyczno-petrochemicznym. Firma Monsanto byłaby pierwszą, która zaskarżyłaby każdego, kto maczałby w tym palce, ponieważ taka akcja spowodowałby znaczne osłabienie możliwości opanowania przez nią światowych rynków przy pomocy jej bezwartościowych, genetycznie modyfikowanych nasion.

Należy spożywać jedynie produkty hodowane w sposób naturalny, ponieważ zawierają one znacznie więcej enzymów. Wszystkie produkty żywnościowe winny być hodowane w sposób naturalny, nie tylko po to, aby zapobiec wpływowi pestycydów i herbicydów na normalne organiczne funkcje enzymów, ale i dlatego, że organiczne produkty są znacznie bogatsze w sole mineralne, które są naturalnymi koenzymami.

Firmy wytwarzające sprzęt gospodarstwa domowego, zwłaszcza kuchenki mikrofalowe, zbankrutowałyby albo musiałyby przestawić się na wytwarzanie zupełnie nowych produktów. Wszystkie pokazy gotowania, których pełno w telewizji kablowej, musiałyby przestawić się na zupełnie nowe sposoby przygotowywania posiłków z surowych produktów.

Narastałaby ciągnąca się latami debata, podobna do tej, jaką mamy obecnie, na temat tego, czy nie lepiej jest być wegetarianinem, jako że spożywanie surowego mięsa byłoby prawdopodobnie postrzegane jako nawrót do barbarzyństwa.

Dr Howell omówił szczegółowo sposób, w jaki grupa Eskimosów spożywa surowe, poddane autolizie (samostrawieniu) mięso. Howell podkreśla oryginalne znaczenie słowa „Eskimos”, które pochodzi ze słownika Indian i oznacza „ten, który je na surowo”. Technika autolizy polega na trzymaniu mięsa w odpowiedniej temperaturze i wilgotności, które umożliwiają występującym w mięsie enzymom o nazwie katepsyny na jego powolne rozłożenie. Ta technika jest stosowana od setek lat. Eskimosom udawało się przeżyć surowe zimy w północnej tundrze, dlatego że spożywali surowe, wstępnie strawione, mięso oraz foczy tłuszcz, bez dodatku jakichkolwiek jarzyn i owoców, i jednocześnie bez jakichkolwiek chorób zwyrodnieniowych! Kiedy jednak zaczęli spożywać „normalne”, czyli gotowane i zawierające dużą ilość węglowodanów, posiłki, szybko zaczęły szerzyć się wśród nich choroby zwyrodnieniowe.

Howell tłumaczy, że nie ma dowodów na to, że człowiek może żywić się wyłącznie surowym pokarmem, ale podkreśla znaczenie autolizy. Warunki, w jakich żyją zwierzęta hodowane na mięso, musiałyby ulec zmianie – zwierzęta te musiałyby żyć w absolutnie czystym środowisku, bez klatek i mieć możliwość nie skrępowanego przemieszczania się. Nie jadłyby ziarna, ale pasłyby się trawą, zaś antybiotyki i inne leki byłyby stosowane jedynie w szczególnych przypadkach. Zmiany te kosztowałyby miliardy dolarów. Jest wątpliwe, aby przemysł farmaceutyczno-spożywczy zgodził się na poniesienie takich kosztów. Celem ostatecznym każdego przemysłu jest zysk, który znacznie spadłby, gdyby farmerzy i reszta społeczeństwa nagle straciła zainteresowanie kupnem większości farmaceutyków.

Pomijając tradycje i implikacje kulturowe, socjoekonomiczne struktury współczesnego świata utrudniają przejście do spożywania surowych pokarmów w dużej skali, tym niemniej są na świecie grupy ludzi stosujących ten sposób odżywiania. Są to głównie zwolennicy wegetarianizmu. To, czy wegetarianizm stanowi najwłaściwszy sposób utrzymywania się w dobrym zdrowiu, wciąż jest sprawą dyskusyjną i nie będziemy zajmowali się tutaj tą sprawą. Nawet wśród wegetarian zdarzają się zdrowotne trendy, które bywają o wiele gorsze niż u pozostałych ludzi.

Autorowi tego artykułu chodzi o lecznicze stosowanie enzymów w charakterze narzędzia odwracającego bieg schorzeń zwyrodnieniowych lub zapobiegającego tym chorobom i umożliwiającego zachowanie optymalnego stanu zdrowia.

Terapeutyczne zastosowanie enzymów ujawnia znaczne różnice między enzymami pochodzącymi ze źródeł zwierzęcych i roślinnych. Obecnie enzymy zwierzęcego pochodzenia uzyskiwane są głównie z trzustek świeżo uśmierconych świń, które zawierają największe znane nam obecnie stężenie zwierzęcych enzymów. Enzymy te są stosowane od początku XX wieku i w określonych warunkach dają bardzo dobre wyniki.

Niektóre enzymy uzyskuje się z roślin, w tym bromelainy z ananasów, papainy z melonowca właściwego (papaji) i nanokinazy ze sfermentowanej soi. Inne enzymy pochodzenia roślinnego są otrzymywane z różnych grzybów i pleśni, które są sztucznie hodowane. Z kultur tych można uzyskiwać enzymy w bardzo wysokim stężeniu. Wbrew popularnym przekonaniom enzymy te nie zawierają żadnych substancji, z pomocą których zostały wyhodowane; laboratoria wytwarzające roślinne enzymy są w posiadaniu odpowiednich probierzy, które umożliwiają sprawdzenie tego.

Script logo
Do góry