Głos Dziadka przerwał tok moich myśli.

— Ziemia umiera. Destrukcja człowieka jest już blisko, bardzo blisko i wszyscy musimy pracować nad tym, aby sprowadzić ludzkość z drogi zagłady. Musimy zapłacić za grzechy naszych prarodziców, jako że od dawna jesteśmy społeczeństwem, które zabija swoje wnuki po to, by wyżywić swoje dzieci. Nie może być odpoczynku, nie możemy uciekać, zbyt wielu w przeszłości uciekało. Bardzo łatwo jest prowadzić uduchowione życie z dala od społeczeństwa, lecz prawdziwość Wizji i życia duchowego można sprawdzić i urzeczywistnić jedynie wtedy, gdy jest się w społeczeństwie.

— Skąd wiadomo, że jesteśmy blisko zagłady? — zapytałem.

— Miałem wizję — odpowiedział Dziadek. — Była to wizja zagłady człowieka. Lecz dano człowiekowi cztery ostrzeżenia, odnoszące się do tego zniszczenia, z których dwa pozostawiają mu szansę zmiany jego drogi i dwa, które dadzą dzieciom Ziemi czas na ucieczkę przed gniewem stwórcy.

— Jak rozpoznam te ostrzeżenia, te znaki? — zapytałem.

— Dla ciebie i tych, którzy nauczyli się słuchać Ducha Ziemi — kontynuował Dziadek — będą one oczywiste, lecz ci, którzy żyją tylko cieleśnie i nie znają niczego poza ciałem, nie będzie ani poznania, ani zrozumienia. Kiedy te znaki, te proroctwa urzeczywistnią się, wówczas zrozumiesz pilność spraw, o których mówię. Wtedy zrozumiesz również, dlaczego ludziom nie wolno pracować jedynie na rzecz swojego własnego duchowego uniesienia i dlaczego muszą przenieść je do świadomości współczesnego człowieka.

 

Dziadek wędrował od wielu lat i był już dobrze po czterdziestce, kiedy doznał wizji czterech znaków. Właśnie zakończył swoją trzecią wyprawę w poszukiwaniu Wizji w Jaskini Wieczności, kiedy mu się ona objawiła. Siedział u wejścia do jaskini, czekając na wschód Słońca, kiedy nieoczekiwanie ukazał mu się duch wojownika. Miał odczucie, jakby znalazł się w zawieszeniu między jawą i snem. W końcu duch przemówił i Dziadek wiedział, że to nie jest wytwór jego wyobraźni. Duch zawołał go po imieniu i skinął na niego, aby poszedł za nim.

Gdy Dziadek wstał, został nagle przeniesiony do innego świata. Znowu wydawało mu się, że śni, lecz ciało odczuwało fizykalność tamtego miejsca, zaś jego zmysły mówiły mu, że znajduje się w fizycznej rzeczywistości, tyle że gdzie indziej, w innym czasie.

Duch wojownika przemówił do Dziadka.

— To są rzeczy, które dopiero nadejdą i które będą oznaczały destrukcję człowieka. Być może nigdy ich nie zobaczysz, lecz musisz pracować, aby je powstrzymać i przekazać te ostrzeżenia swoim wnukom. To są możliwe warianty przyszłości, jeśli człowiek nie zwróci się ku Ziemi i nie zacznie przestrzegać praw Stworzenia i Stwórcy. Oto są cztery znaki, cztery ostrzeżenia, które pojmą jedynie dzieci Ziemi. Każde ostrzeżenie oznacza początek jednego z możliwych wariantów przyszłości i każde z nich stanie się rzeczywistością, podobnie jak wariant przyszłości, który ono wyznacza.

Po tych słowach duch wojownika zniknął i Dziadek został sam w tym dziwnym, nowym świecie.

Świat, w którym się znajdował, w niczym nie przypominał tego, co do tej pory widział. Było to suche miejsce z bardzo małą ilością roślin. W oddali dostrzegł wieś składającą się z namiotów wykonanych z płótna, a nie naturalnych ziemskich surowców. Gdy zbliżył się do niej, owiał go smród śmierci i poczuł mdłości. Słyszał płacz dzieci i jęki dorosłych, odgłosy chorób i rozpaczy. Stosy ciał leżały w otwartych wykopach czekając na pogrzebanie, zaś ich powykrzywiane twarze i wątłe ciała wskazywały, że zmarli z głodu. Ich ciała zdawały się być raczej szkieletami niż ciałami z krwi i kości, zaś dzieci, dorośli i starcy wyglądali identycznie — ich niegdyś ciemnobrązowe twarze miały teraz kolor ziemisty. Gdy Dziadek wszedł do wsi, horror jeszcze żyjących ofiar głodu wstrząsnął nim jeszcze bardziej. Dzieci ledwie się poruszały, dorośli umierali leżąc, zaś zewsząd dobiegały jęki bólu i przerażenia. Odór śmierci i uczucie beznadziejności zawładnęły nim zmuszając go do opuszczenia wsi.

Właśnie wtedy ukazał mu się starzec, który mówił początkowo niezrozumiałym dla Dziadka językiem. Dziadek zrozumiał, w czasie gdy starzec mówił do niego, że to duch człowieka, że to nie był człowiek z krwi i kości, ale duch człowieka, który kroczył kiedyś ścieżką ducha — prawdopodobnie był to szaman tego plemienia. Właśnie wtedy zrozumiał, co ten stary człowiek usiłuje mu przekazać.

— Witaj tu, w miejscu zwanym „krajem głodu” — powiedział łagodnie starzec. — Pewnego dnia cały świat będzie tak wyglądał i człowiek będzie obwiniał za głód pogodę i Ziemię. Będzie to pierwsze ostrzeżenie świata, ostrzeżenie przestrzegające człowieka przed życiem poza prawami Stworzenia, przestrzegające go przed przeciwstawianiem się Naturze. Jeśli świat spostrzeże, że ten głód jest z jego winy, będzie to znaczyło, że wielka lekcja została zrozumiana. Obawiam się jednak, że świat nie będzie winił za to siebie, lecz Naturę. Świat nie pojmie, że sam stworzył to miejsce śmierci, zmuszając tych ludzi do posiadania większych rodzin. Kiedy naturalne prawa Ziemi zostaną złamane, ludzie zaczną głodować, podobnie jak Natura głodzi jelenie zimą, kiedy ich liczba jest zbyt duża i ziemia nie może ich wyżywić. Ludzie ci powinni byli być pozostawieni sobie samym. Kiedyś wiedzieli, jak żyć na Ziemi, zaś ich bogactwo było mierzone miarą szczęścia, miłości i pokoju. Lecz wszystko to zostało im zabrane, kiedy Świat zaczął postrzegać ich jako prymitywne społeczeństwo. Właśnie wtedy nauczył ich, jak uprawiać ziemię i żyć w mniej prymitywnych warunkach. To właśnie świat zmusił ich do porzucenia praw Stworzenia i w rezultacie zmusza ich teraz do śmierci.

Stary człowiek zaczął powoli oddalać się, wtapiając się w śmierć i przerażenie. W ostatniej chwili odwrócił się i ponownie przemówił:

— To będzie pierwszy znak. Będą klęski głodu, przed i po tej klęsce, lecz żadna z nich nie przykuje uwagi świata w takim stopniu, jak ta. Dzieci Ziemi pojmą lekcję wynikającą z tego bólu i śmierci, lecz świat postrzeże to jedynie jako klęskę suszy i głodu, winiąc za nią Naturę, a nie siebie.

Wypowiedziawszy te słowa stary człowiek zniknął i Dziadek znowu znalazł się u wejścia do Jaskini Wieczności.

[Chodzi tu o wielką afrykańską klęskę głodu, która zainspirowała Boba Geldolfa do napisania piosenki „We Are the World” („Jesteśmy światem”) w ramach akcji Live Aid, której celem była pomoc głodującej Afryce. – Przypis autora].

Dziadek położył się na ziemi, rozmyślając nad tym, czego był świadkiem. Wiedział, że była to wizja możliwej Przyszłości i że duch wojownika przyprowadził go tam, aby pokazać mu, co się może stać. Dziadek wiedział, że ludzie na całej Ziemi głodują, ale dlaczego ten głód był tak ważny, dlaczego był ważniejszy od wszystkich pozostałych, ważniejszy od głodu, jaki panuje obecnie?

Właśnie wtedy Dziadek przypomniał sobie, że starzec powiedział mu, iż cały świat zwróci uwagę na ten głód, lecz nie zrozumie mądrości, której śmierć i klęska głodu chcą nas nauczyć. Dzieci będą umierały nadaremnie.

Próbując odzyskać poczucie rzeczywistości, Dziadek rozejrzał się po jałowej okolicy, pośród której znajdowała się Jaskinia Wieczności. Mówił, że wciąż miał trudności z rozróżnieniem tego, co jest rzeczywistością a co Wizją, niemniej czuł, że wrócił do swojego czasu i miejsca. Powiedział mi, że Jaskinia Wieczności była miejscem, gdzie można było ujrzeć Wizje możliwych i prawdopodobnych przyszłości i nie było niczym nadzwyczajnym, że poszukiwacz miał Wizję u progu jaskini a nie w jej wnętrzu.

Był fizycznie i emocjonalnie wyczerpany i zapadł w głęboki sen, w którym ponownie ukazał mu się duch wojownika i uzupełnił obraz pierwszego znaku.

W śnie duch przemówił do Dziadka, mówiąc:

— To właśnie w czasie lat głodu, pierwszego znaku, człowiek będzie nękany przez zarazę, która wymiecie lądy i sterroryzuje masy. Białe płaszcze [lekarze/naukowcy] nie znajdą rozwiązania i powstanie wielki krzyk i złorzeczenia. Zaraza narodzi się z małp, narkotyków i seksu. Będzie niszczyć człowieka od wewnątrz czyniąc pospolite choroby zabójczymi. Rodzaj ludzki sprowadzi tę zarazę na siebie za sprawą trybu życia, jaki prowadzi, uwielbienia dla seksu, narkotyków i życia z dala od Natury. To jest również częścią pierwszego ostrzeżenia, lecz człowiek znowu nie weźmie go pod uwagę i nadal będzie czcił fałszywych bogów seksu i pozbawiającego świadomości ducha narkotyków.

[Chodzi tu zapewne o AIDS. – Przypis autora].

— Narkotyki doprowadzą do wojen w miastach człowieka — kontynuował duch — i narody powstaną przeciwko tym wojnom, przeciwko tej zabójczej zarazie. Lecz walka narodów skieruje się na złą drogę, uderzając na ślepo, bardziej w skutki niż w przyczynę. Takie wojny nigdy nie zostaną wygrane, dopóki narody, społeczeństwa nie zmienią swoich wartości i nie zaprzestaną pogoni za bogami seksu i narkotyków. To właśnie wtedy, w latach pierwszego znaku, człowiek będzie miał szansę na zmianę kursu prawdopodobnej przyszłości. Właśnie wtedy będzie mu dana szansa na zrozumienie lekcji, jakiej udzielą mu klęska głodu i zaraza. W tym czasie będzie jeszcze możliwość zmiany biegu zdarzeń. Lecz kiedy ukaże się drugi znak destrukcji, Ziemi nie da się już uzdrowić na poziomie fizycznym. Wówczas jedynie duchowe leczenie będzie zdolne do zmiany prawdopodobnych przyszłości rodzaju ludzkiego.

Wypowiedziawszy to, duch wojownika pozwolił Dziadkowi zapaść w głęboki sen bez snów, aby mógł w pełni odpocząć, zanim ukazane mu będą dalsze części Wizji.

Script logo
Do góry