ELEKTRYCZNA POGODA

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, w jaki sposób powstają błyskawice w chmurach. Chodzi o to, że błyskawice wcale nie są tam wytwarzane. Chmury stanowią jedynie wygodną trasę do Ziemi dla elektryczności wytwarzanej w przestrzeni kosmicznej. „Grom z błękitnego nieba” jest możliwy bez chmur. Coś takiego ma miejsce na Wenus (aczkolwiek niebo nie jest tam z pewnością niebieskie). Wzorce pogodowe są generowane głównie przez zewnętrzne czynniki elektryczne.

Stąd Słońce ma wzorce pogody, a odległy Neptun najsilniejsze wiatry w systemie słonecznym, mimo iż otrzymuje bardzo mało energii ze Słońca. Elektryczne wyładowania pochodzące z przestrzeni kosmicznej są przyczyną ogromnych burz pyłowych na Marsie, które nierzadko obejmują swoim zasięgiem całą planetę. Są odpowiedzialne również za wielką czerwoną plamę na Jowiszu i „szprychy” w pierścieniach Saturna. To dlatego na Wenus występują błyskawice w jej podobnych do smogu chmurach, a szczyty jej gór pałają ognikami św. Elma. I dlatego na Ziemi występują błyskawice sięgające przestrzeni kosmicznej w formie „czerwonych duchów” i „błękitnych strumieni”, a w sztucznych satelitach „przepalają się bezpieczniki”. Nikt nie jest jednak przeszkolony w uwzględnianiu wpływu elektryczności na układy pogodowe.

Na mojej stronie internetowej znajduje się obraz grafika z NASA przedstawiający błyskawice na Wenus w czasie schodzenia jednej z sond typu Pioneer do lądowania. Wenus posiada chmury przypominające smog, które nie powinny generować błyskawic, a mimo to ta planeta doznaje intensywnych wyładowań. Wszystko to świadczy przeciwko popularnej teorii wyjaśniającej powstawanie błyskawic.

 

ŻYCIE

Wydaje się, że kiedy karłowata gwiazda lub gigantyczna planeta gazowa „daje życie” skalistemu satelicie, rodzic i dziecko pozostają zazwyczaj blisko związane. Nasz układ słoneczny z jego szeroko rozrzuconymi orbitami i chaotycznymi cechami wydaje się być rezultatem stosunkowo niedawnego, kosmicznego „wypadku drogowego”. To pozornie szalone przypuszczenie wspierają globalne historie mówiące o prehistorycznych planetarnych zbliżeniach. Tak więc wykorzystywanie naszego układu jako wzorca normalnego układu planetarnego da bardzo mylące rezultaty w kwestii początków życie oraz przewidywań odnoszących się do istnienia życia w innych miejscach wszechświata.

Najbardziej korzystnym dla początków życia w ramach modelu elektrycznego wszechświata jest wnętrze elektrycznego kokonu brązowej gwiazdy karłowatej. Energia promieniowania jest tam rozłożona równomiernie na całej powierzchni planety orbitującej w zasięgu chromosfery takiej gwiazdy, bez względu na jej oś obrotu, pochylenie lub ekscentryczność orbity. Niezmiernie cienka atmosfera takich gwiazd zawiera wodę i węgiel, które może osadzać na powierzchni planet. Czerwonawe światło jest idealne dla fotosyntezy. Taki model dostarcza zasadniczego powodu, dla którego przedsięwzięcie o nazwie Poszukiwanie Pozaziemskiej Inteligencji (Search for Extra-Terrestrial Intelligence; w skrócie SETI) ma małe szanse powodzenia. Istniejąca na takiej planecie zaawansowana cywilizacja może być nieświadoma istnienia wszechświata poza środowiskiem swojej własnej gwiazdy, zaś łączność radiowa przez poświatę wyładowań gwiazdy będzie niemożliwa!

Nasz system edukacyjny nie jest dostosowany do szerokiego, interdyscyplinarnego kształcenia koniecznego w elektrycznym wszechświecie.

 

KILKA PODSTAW

Maszyny, które zostają skonstruowane do wykonywania jakiegoś ruchu, są zawsze na początku bardzo skomplikowane i kolejni twórcy wkrótce odkrywają, że przy mniejszej liczbie kół i ograniczeniu zasad ruchu można łatwiej uzyskać takie same rezultaty. Pierwsze systemy filozoficzne są bardzo podobne – zawsze bardzo skomplikowane.

Adam Smith3

 

Elektryczny wszechświat stanowi upraszczający skok unifikujący siły jądrowe, magnetyzm i grawitację jako manifestacje niemal natychmiastowej siły elektrostatycznej. W przeciwieństwie do współczesnych fizyków, którzy odczuwają „lęk” przed koncepcją oddziaływania na odległość, zwolennicy elektrycznego wszechświata akceptują to jako fakt wynikający z obserwacji. Każdy, kto próbował zbliżyć do siebie jednoimienne bieguny magnesów demonstrował oddziaływanie na odległość. „Elektromagnetyczne” promieniowanie jest po prostu rezultatem oscylowania siły elektrostatycznej.

Na poziomie atomowym model elektrycznego wszechświata czerpie z prac Ralpha Sansbury’ego, niezależnego nowojorskiego badacza. Chodzi tu głównie o uznanie podstawowej elektrycznej natury materii i supremacji siły elektrostatycznej w jej wzajemnych oddziaływaniach. Chodzi tu też o proste założenie, że proton, neutron i elektron złożone są z mniejszych naładowanych cząsteczek orbitujących wokół siebie na stałych, wyraźnych – w klasycznym rozumieniu – orbitach, czyli że energia wymieniana między tymi subcząstkami w ramach elastycznych zniekształceń w czasie każdego obiegu po orbicie sumuje się do zera. Będąc naładowanymi, subcząstki wzajemnie oddziałują na siebie poprzez siłę elektrostatyczną.

Proste obliczenie dowodzi, że subcząstki tworzące elektron muszą przemieszczać się z prędkością znacznie przekraczającą prędkość światła i że wynosi ona około 2,5 miliona lat świetlnych na sekundę. Przedstawiając to obrazowo, są zdolne do przemieszczenia się stąd do galaktyki Andromedy w ciągu sekundy! Tak więc po to, aby elektron był tworem stałym, siła elektrostatyczna musi działać z prędkością, która według naszych standardów jest praktycznie nieskończenie wielka.

To właśnie trwałe orbitalne rezonanse tych subcząstek, zarówno wewnątrz nich, jak i między nimi, dają początek zjawisku protonów, neutronów, elektronów i atomów. Inni mieszkańcy cząsteczkowego „ZOO” są po prostu przejściowymi stanami rezonansowymi tych samych naładowanych cząstek. Tak zwane „kreowanie” materii z energetycznych fotonów jest iluzją, w ramach której istniejąca poprzednio materia jest reorganizowana w nowe wyraźne stany, co sprawia wrażenie, że cząsteczka nagle się materializuje. Antymateria jest więc błędną nazwą, jako że jest ona formowana z tych samych subcząstek jako „normalna” materia, z wyjątkiem tego, że cały ładunek stanowi lustrzane odbicie. Materia nie może być ani tworzona, ani anihilowania.

Script logo
Do góry